Już 7 października pojawi się w księgarniach niezwykła powieść, która odkrywa przed czytelnikiem sekrety jednej z najbardziej znanych i cenionych kobiet w świecie mody - Coco Chanel. Zobaczcie, co skrywa w sobie książka autorstwa Christophera W. Gortnera, wydawnictwa Między Słowami.
Kim naprawdę była Coco Chanel? Wielką wizjonerką, niemieckim szpiegiem, namiętną dziewczyną poszukującą uczucia? Teraz nareszcie może opowiedzieć własną historię. Z powieści "Mademoiselle Chanel" wyłania się obraz kobiety pełnej pasji, wdzięku i uroku, której sława i fortuna nie uchroniły przed złamanym sercem.
Przeczytaj wywiad z autorem książki C.W. Gortnerem >>>
Zanim został poczytnym pisarzem, autor książki C.W. Gortner pracował w przemyśle modowym. Coco Chanel fascynowała go od zawsze. Teraz powraca do niej w swojej najnowszej książce, poszukując odpowiedzi na nurtujące go pytanie: jakie sekrety skrywała Coco Chanel?
Wkrótce kilka egzemplarzy "Mademoiselle Chanel" będzie można wygrać na MaxModels. Natomiast już teraz możecie przeczytać fragment tej niezwykłej powieści w tłumaczeniu Marii Zawadzkiej:
*****
Boy pojawił się w moim życiu zupełnie niespodziewanie. Tylko w ten sposób mogłam wytłumaczyć to, co się stało. Odkąd ojciec złamał mi serce, nie potrafiłam pokochać żadnego mężczyzny. Na przekór rodzinie zamieszkałam z bogatym arystokratą, którego tak naprawdę nie kochałam, a teraz zaczęła przepełniać mnie trudna do nazwania tęsknota. Gdyby nie okoliczności, z pewnością wydałaby mi się ona groteskowa. Boy pojechał z nami do Pau. W otoczonej gęstymi lasami wiejskiej rezydencji Balsana poznałam Capela lepiej niż kogokolwiek innego - choć była to znajomość czysto platoniczna. Był w tych sprawach prawdziwym dżentelmenem, choć gdy wieczór przechodził w noc, a wino Jurançon lało się strumieniami, jego hipnotyzujące spojrzenie jaśniało coraz większym blaskiem. Wreszcie nadchodziła chwila, gdy towarzyszący nam mężczyźni chwiejnym krokiem ruszali w kierunku swych sypialni, a my zostawaliśmy sami z Balsanem, który zdecydowanie nie stronił od alkoholu, a ten nigdy go nie obezwładniał. Nie mogłam uwierzyć, że Balsan nie wyczuwał narastającego między nami napięcia. Opowiadał kolejne anegdoty, a Boy kiwał tylko głową, nie dotykając swojego kieliszka, ja zaś paliłam papierosa za papierosem do czasu, aż kompletnie zasychało mi w gardle. Czy naprawdę nie widział, że niecierpliwie czekałam, aż wreszcie zostawi nas samych, aż będziemy mogli usiąść obok siebie, zamiast popatrywać na siebie z daleka jak dwoje młodych ludzi w towarzystwie przyzwoitki? Czy nie zauważył, że więzy, które nas kiedyś połączyły, były dziś napięte do granic możliwości jak rwące się powoli nitki płaszcza, który już dawno stał się za ciasny?
Tak jak przypuszczałam, Boy miał niechętny stosunek do zwierzeń. A mimo to podczas tych tygodni spędzonych w Pau wiele się o nim dowiedziałam. Był ode mnie dwa lata starszy, miał trzy siostry i urodził się w prostej katolickiej rodzinie. Jego matka, Francuzka, już nie żyła, a ojciec, przedsiębiorczy Irlandczyk, piął się po szczeblach kariery, do czasu aż dorobił się fortuny jako przedstawiciel towarzystw kolejowych i żeglugowych. Boy spędził dzieciństwo w Paryżu, dokąd przeniosła się jego rodzina po tym, jak ojciec odniósł sukces. Odebrał gruntowne wykształcenie - uczył się w najlepszej angielskiej szkole z internatem, podróżował po Europie i Środkowym Wschodzie, później zaś odwiedził nawet Amerykę. Obracał się w kręgach bogatego mieszczaństwa i socjety, korzystał z tego, że dawne podziały zaczynały stopniowo zanikać, a pieniądze - nieważne jak zdobyte - stały się biletem wstępu do świata ówczesnych elit. Boy kochał polo miłością nie mniej intensywną od tej, którą darzył samochody - pod tym względem właściwie nie różnił się od Balsana. Dla mnie jednak ważniejsze było to, co nie tak często spotyka się wśród ludzi majętnych: Boy uwielbiał pracować. Ta cecha budziła mój niekłamany podziw. Choć przygotowywano go do życia w zbytku, on wolał utrzymywać się samodzielnie. Zajmował różne stanowiska w firmie swojego ojca, do czasu aż zdobył na tyle duże doświadczenie, żeby zacząć działać na własną rękę. Inwestował w węgiel, nowoczesne lokomotywy, rozbudowę linii kolejowych, elitarne kluby polo i wszystko, co zwróciło jego uwagę i zapowiadało zyski.
- Nie chcę być jednym z tych mężczyzn, którzy oddają się wyłącznie rozrywkom - powiedział, kiedy Balsan zostawił nas wreszcie samych i mogliśmy siąść obok siebie przy dogasającym ogniu. - Miło jest jeździć konno całymi dniami i skupiać się w życiu wyłącznie na przyjemnościach, bo przecież... - Wzruszył ramionami z udawaną nonszalancją. - Po co się martwić? Ale ja muszę pracować. Muszę mieć coś, co sam zdobyłem. - Spojrzał na mnie swoimi niezwykłymi oczyma. - Rozumiesz, co mam na myśli? Wiesz, że nie jestem taki jak Balsan. Nie musiał o nic pytać. Oni dwaj nie mogliby się od siebie bardziej różnić: w porównaniu z nowoczesną postawą Boya beztroska i niefrasobliwość Balsana wydawały się trywialne. Były reliktem minionej epoki.
- To, czego nie zdobywamy sami - dodał - nigdy w pełni nie należy do nas. Zawsze może nam zostać odebrane. Ale nawet jeśli stracimy wszystko, na co pracowaliśmy, to osiągnięcie pozostanie nasze już na zawsze.
Jak miałam się w nim nie zadurzyć? Był niczym wygrana na loterii, na którą nieświadomie czekałam, choć nie mogłam nawet wiedzieć o jej istnieniu, bo nikogo takiego wcześniej nie poznałam. Podczas tamtych długich jesiennych nocy i rześkich jak na tę porę roku dni opowiadał mi historie, których zawsze pragnęłam słuchać, nawet jeśli nie wiedziałam dotąd, gdzie powinnam ich szukać. Mimo to Boy ani razu nie zachował się tak, jakby chodziło mu o coś więcej niż tylko o przyjaźń. Jedyne chwile bliskości między nami nadchodziły, gdy opowiadał mi o czymś, głęboko poruszony - łapał mnie wtedy za rękę i mocno ją ściskał. Zdecydowałam się opowiedzieć mu o dzieciństwie pełnym niedostatku, o kamiennych murach Aubazine, o poddaszu w Moulins i upokorzeniach, których zaznałam w Vichy. Mówiłam o tym, że zawsze pragnęłam czegoś więcej i jeszcze więcej, a ostatecznie podzieliłam się z nim nawet swoim marzeniem o otwarciu własnego sklepu. Mówiłam o tym niepewnie, tak ostrożnie, jakbym odpakowywała kruchą pamiątkę rodzinną. Zawsze okłamywałam Balsana, gdy opowiadałam mu o swoim pochodzeniu. Po raz pierwszy w życiu zdecydowałam się wyznać komuś nagą, nieupiększoną prawdę i choć mówiąc o tym, czułam się nieswojo, tak jakbym odsłaniała zdecydowanie za dużo, miałam jednocześnie wrażenie, że wreszcie zrzucam z siebie ciężar, z którego istnienia nie zdawałam sobie wcześniej sprawy. Boy uśmiechnął się.
- Uważam, że doskonale sobie poradzisz. To przedsięwzięcie wymaga dużego kapitału, a z początku stracisz zdecydowanie więcej, niż zarobisz. Ale najważniejsze jest to, że będziesz szczęśliwa, robiąc to, co kochasz.
Nikt nigdy nie powiedział mi czegoś podobnego. Zakonnice z Aubazine wychwalały życie pozbawione oczekiwań i aspiracji, tak jakby szczęście nie było czymś, o co sami zabiegamy. Jeżeli nawet wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że kocham Boya, to w tamtej chwili zrozumiałam to całą sobą. Gdyby tamtej nocy poprosił mnie, żebym poszła z nim do łóżka, zrobiłabym to bez wahania, nie zważając na to, że zamek w Pau był po brzegi wypełniony chrapiącymi pijakami, którzy mogliby nas usłyszeć. Boy o nic mnie jednak nie poprosił. W innych okolicznościach mogłabym martwić się o to, że nie uważa mnie za atrakcyjną albo kocha inną kobietę. Skoro ja nie potrafiłam mu się oprzeć, to musiał przecież wydawać się równie pociągający wszystkim innym kobietom, które spotkał na swojej drodze. Nawet Balsan dostrzegł wreszcie łączącą nas bliskość. - To prawdziwy łajdak - powiedział, kiedy Boy wyruszył swym samochodem do Paryża. - Ma kochankę w każdym porcie. Może i jest w połowie Anglikiem, ale od pasa w dół jest bardziej francuski od wszystkich mężczyzn, których znam. Gdybym potrafiła lepiej odczytywać uczucia Balsana, zrozumiałabym, że usiłował mnie w ten sposób ostrzec: nie wikłaj się w związek z Capelem. Ale nawet jeśliby ciskał gromy i groził mi wygnaniem, nie zdołałby mnie powstrzymać. Nawet gdybym miała być jedną z setek kobiet zdobytych przez Boya - nie widziałam dla siebie innej drogi. Połączyło nas przeznaczenie.
Redakcja MaxModels.pl / materiały prasowe