Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
30 wyświetleń
OdpowiedzNo właśnie... zastanawia mnie to już jakiś czas...Wg mnie święta dawno temu zatraciły już swój klimat i sens... Teraz ludzie kierują sie tylko zasadą "zastaw się a postaw się", żrą bez opamiętania, bo przecież 12 potraw trzeba wchłonąć w ilościach hurtowych, potem oczywiście muszą wódeczką zachlać bo jak to tak święta bez wódeczki, potem zdychają bo układ pokarmowy doznał szoku... a potem przez następne miesiące napędzają biznes odchudzający bo jak to tak z kindziukiem świątecznym wyjść na plażę...Ludziom uderzył konsumpcjonizm do czach mordując zdrowy rozsądek... Musza mieć wszystko co wchłoną z medialną papką, oczywiście bank się cieszą bo mają większy obrót pieniądzem niż zwykle, konsultanci Providenta tez mają ucieszone michy bo prowizje lecą za nic tak naprawdę...Kiedys święta były dla mnie czasem spotkań z rodziną bo rodzeństwo studiowało i tylko na świeta przyjeżdżali do domu... Wspólne ubieranie choinki, robienie skromnej kolacji (rodziców nie stac było na nic lepszego), wspólne kolędy, wyjście do kościoła na pasterkę... Teraz nie mam już rodzeństwa na świętach, a dwóch przypadkach nie mam już prawie w ogóle (żyją ale brak kontaktu) i dlaczego? Bo założyli rodzinę i teściowie mają więcej pieniędzy, sypną prezentem jakimś i bracia lecą jak psy za suką z cieczką... A jak trzeba popilnować wnusiów to a i owszem bo najbliżej do moich rodziców...I gdzie tu sens?Wybaczcie że tak się wyzewnętrzniłem ale jakoś mnie tak natchnęło...Pozdrawiam i życzę od siebie przede wszystki zdrowia ale także i mądrości z rozsądkiem, tak żeby oddzielić to co jest naprawdę ważne od tego calego gówna które sie przylepiło do tych świąt...
zbytnio szufladkujesz ludzi mz.
Jednego zwyczaju ja od dawien dawna nie lubię...dzielenia się opłatkiem z ludźmi...ze zwierzakami jest to przyjemniejsze
np. z krokodylami?;)
przeciez napisales gdzie sens ... "napedzaja biznes". Sens jest zawsze, nie zawsze tam gdzie bys chcial.
"żrą bez opamiętania, bo przecież 12 potraw trzeba wchłonąć w ilościach
hurtowych, potem oczywiście muszą wódeczką zachlać bo jak to tak święta
bez wódeczki, potem zdychają bo układ pokarmowy doznał szoku..."potwierdzam z własnego doświadczenia zawodowego.parę lat temu w wigilijną noc przywieźli do naszego szpitala kobitę z pękniętym żołądkiem. po otwarciu powłok brzusznych na stół operacyjny wylało się wiaderko barszczyku z uszkami, karpika, ziemniaczków i innych 12 potraw wigilijnych. pacjentki nie odratowano.morał: wszystko jest fajne, byle bez przesady ;)))
Oj tam to chyba zależy od sytuacji i układów w rodzinie. My właśnie jedziemy zaraz do rodzinki.Ja tam nie lubię jakoś specjalnie świąt, ale jak byłam dzieckiem to jakoś inaczej się do tego pochodziło. Ubieranie choinki, prezenty;-)Było fajnie i tak magicznie!
adiemus - czyli jednak miałeś na stole 12 potraw wigilijnych.... ;))))
Prawdziwe święta są tylko wtedy, gdy uczestniczą w nich dzieci. Gdy wierzą w św.Mikołaja, ktoś się przebierze, przyjdzie z rózgą, zapyta, czy były grzeczne, po czym dostaną jakiś prezent (nie laptopa czy nową komórkę, chodzi o to, że dostały cokolwiek, chociaż słodycze) i strasznie się z tego cieszą. Gdy byłam mała, moje święta tak właśnie wyglądały. Było wspólne ubieranie choinki, wizyta gwiazdora itp. Teraz co jest zupełnie coś innego. I to sztuczne dzielenie się opłatkiem... Też tego nie cierpię.
Zgadzam się!
W tych świętach nie ma Jezusa.
Jest to tylko taka przykrywka, szczególnie dla sieci hipermarketów, których utarg w tych dniach jest największy, a ludzie kupują wszyyyyystko, jakby byli gwiazdami Hollywood.
Sens tego wszystkiego stracił na znaczeniu :)