cóż...w swojej twórczości chcę pokazać historię samotnego klopsa, który za wszelką cenę chce zostać kotletem, całość dzieje się w obskurnym barze na obrzeżach miasteczka Małe Pole Wielkie. Pan Klops został zrobiony we wtorek 27 sierpnia roku pańskiego 2003-go. Lecz nikt nie chciał zjeść klopsa, ponieważ kotlety były większe i lepsze. Nieszczęsny klops leżał w przepełnionej tłuszczem patelni przez następne dwa dni, wyczekując, aż ktoś spojrzy na niego i powie - TAK! Ten klops będzie najlepszym klopsem, jakiego w moim całym życiu, okazję spożyć miałem! Niestety nieliczni bywalcy zasmrodzonego Baru pod osranym Kasztanem, ciągle namiętnie zamawiali kotlety. Jako że pan Hieronim - stary onanista z Bździągwy Mniejszej - robił jednego klopsa na tydzień, w następny wtorek do pana Klopsa dołączyła pani Klops. Pan Klops nie mógł uwierzyć w swoje szczęście - w końcu miał z kim dzielić swą niedolę. Z czasem wspólny niebyt przemienił się w przyjaźń, a ta zaś w miłość. Państwo Klops żyli jeszcze parę dni w niebywałej sielance, nabijając się z frytek, co chude były okrutnie i z kotletów, co żyły krócej niźli mięso z którego zostały zrobione. Najbardziej spodobał im się Eugeniusz zwany też jednowłosym Igim, z tytułu posiadania dosłownie jednego włosa który sterczał mu nieprzyzwoicie. Niestety nawet pan Hieronim - stary onanista z Bździągwy Mniejszej, nieuznający zasad BHP i zdrowego żywienia - doszedł do wniosku, że nikt już nie kupi dwutygodniowego pana Klopsa. Wziął więc rozbił go na płasko posypał bułką tartą i przerobił na kotleta. Pan Klops został zjedzony jeszcze tego samego dnia, pozostawiając panią Klops w czarnej rozpaczy. Pani Klops wpadła w depresje. Łkała całą noc cebulowymi łzami, aż nad ranem gdy pan Hieronim - stary onanista z Bździągwy Mniejszej - otworzył bar dnia kolejnego, popełniła samobójstwo na oczach frytek, kotletów i nadkisniętej surówki.