Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
19 wyświetleń
OdpowiedzRozmawia dwóch fotografów:- Wiesz, wczoraj poznalem swietną pannę. Pogadalismy wypiliśmy i wpadliśmy do mnie.- i co? i co?- No i wiesz, gadka szmatka, całuski, rozebrałem ją, posadziłem na biurku obok średniego formatu co go ostatnio kupiłem i...- No co Ty?! Masz nowy aparat?? A jakie szkło??:D:D:D:D:DFotograf wstaje rano i mówi do leżącej obok żony:- Umówiłem sie z kolegami na plener, wrócę po południu.I wyszedł. Pogoda straszna, leje, wieje i zimno. Fotograf zrezygnował z pleneru, wrócił do domu i wsunął sie pod kołderkę kładąc żonie rękę na pośladku. Ona pyta:- To Ty?- Tak to ja.- Zimno?- Strasznie, i pada.- Widzisz, a ten idiota poszedł fotografować.:D:D:D:D:D
:)
było ze sto razy, na tym forum jakieś dwa dni temu. i wcale nie jest takie zabawne po któryms tam razie ;]
http://maxmodels.pl/forum_14175_cos_na_poprawienie_poniedzialkowego_humoru.html
nie widzialem tamtego postu :) bywam tu wyrywkowo jak mi sie nudzi w nocy :) a ze nudzi mi sie tylko w nocy to cóż... ;) pozdrawiam
- Słyszałeś, podobno pojawiły się szkła, przez które wszystko wychodzi pięknie, nawet własna żona!- Wiem, wiem, używam ich od dawna, są całkiem niezłe tylko często trzeba je napełniać...
to ja wspolczuje jak Ci sie nudzi w nocy :D:D
ten drugi fajny :)
Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety
mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po
dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł
na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie specjalisty.
Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się
objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do
drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuje się w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie
na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze
dwa – trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i
z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonale efekty osiąga się na dywanie
w salonie...Naprawdę można się wyluzować...
- Dywan w salonie... - Myśli kobieta. - Nic dziwnego, że mnie i Harryemu nic nie wychodziło...
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. - kontynuuje
fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli
strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że
będzie pani zadowolona z rezultatu...
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas
roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i
wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć,
że rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki!
Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy
współpracy...
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do
parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron,
żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko
wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się
darła i jęczała tak głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W
końcu musiałem się spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale
naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
- Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć,że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana
stal... No cóż, jestem gotów, rozstawie tylko statyw i możemy się
zabierać do roboty.
- STATYW ?
- No a jakże, muszę na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją
stale nosić... Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, ZEMDLALA!!!
Brawo Pati11!! :D:D:D:D:D:D:D Ale się uśmiałem z samego rana :D:D:D:D