Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
171 wyświetleń
OdpowiedzCzy któraś z obecnych tu wizażystek stosuje takie cuda jak maseczki ekspresowe?
Jeśli tak, to jakie konkretne maseczki mogłybyście polecić?
A może uważacie je za zbędne i lepiej zainwestować w dobre bazy nawilżające/liftingujące/itp?
podpowiem :)
zabieg Light Live
wujek google powie resztę:)
Google milczy na ten temat. ;)
Z resztą nie chodzi mi o żadne zabiegi, lasery, itp, tylko o maseczki ekspresowe. :)
jedna laska na yt pokazywała jakąś taką fajną maseczkę jak robiła rekonstrukcję swojego makijażu ślubnego, wieczorem jak wrócę do domu to napiszę jaka to była
jak już zacznę robić ślubne to się pewnie zaopatrzę ;)
http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=3736
To nie działa w ten sposób ^^
Zabieg bankietowy, nie maseczka, to pełen zabieg z użyciem kosmetyków o wysokim stężeniu składników aktywnych, głównie napinających i nawilżających skórę (najczęściej jednak liftingujący, polecany dla skóry która już ta jędrność zaczyna tracić).
Taki zabieg wykonuje się dzień przed planowanym "wielkim wyjściem". W trakcie zabiegu dokładnie złuszczamy naskórek, oczyszczamy skórę i zależnie od propozycji konkretnej firmy (profesjonalnej oczywiście) nakładamy różne produkty. Skóra zaraz po jest miękka, nawilżona, dobrze napięta, świetnie rozprowadza się na niej kosmetyki. Efekt utrzymuje się przez ok 24-48h.
Takie "ekspresowe maseczki" to zwykły chwyt marketingowy, od po prostu maseczka z ciut większa zawartością składników aktywnych. Coś pomóc pewnie i pomogą, ale nie jest to warte dodawania jako "super dodatek do makijażu".
No własnie dlatego pytam, bo spotkałam się z tym, że wizażystki coś takiego stosują przed makijażem i zastanawiałam się czy taka praktyka jest cokolwiek warta.
Ale jakby nie patrzeć, to klientka na pewno czuje się bardziej doceniona jak zostanie potraktowana "super maseczką ekspresowo liftingującą", wrtość uslugi w ocenie klientki znacząco wzrasta, a maseczka to koszt 3-5zł... Więc wychodzi na to, że to jedynie chwyt marketingowy? ;)
Ja dodam od siebie, że na studiach spotkałam się z czymś takim. Maseczka liftingująca, która po prostu ma jakieś peptydy (chyba? w każdym razie coś co zastygając tworzy siateczkę), które dają widoczny efekt ściągnięcia, napięcia skóry. Z tego co pamiętam nakładało się jakieś dwa preparaty, bardzo cieniutką warstwą, efekty owszem są, ale krótkotrwałe. Podejrzewam, że po jednym demakijażu mija działanie.
Bankietowymi nazywa się też czasem zwykłe algi, bo dają ładne nawilżenie skóry, zresztą każdy kto miał kiedyś na sobie maskę algową wie o czym mówię, skóra jest mięciutka, nawilżona, gładka. Efekt też krótkotrwały, ale na cerze uprzednio potraktowanej peelingiem i taką maską z jakimś nawilżającym serum makijaż wygląda o niebo lepiej..
Clarena- maska bankietowa.