Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
1270 wyświetleń
OdpowiedzW humorze? No tak. Bo jaja są. Ja mogę nie wiedzieć. Bo nie wiem gdzie jest Milano. Teraz już wiem.To od początku.Koleżanka parę lat temu wyjechała do Włoch. W rezultacie wylądowała w Milano.Dla Niej było to Milano, dla mnie…. O tym na końcu.Poprosiła mnie by zorientować się jak kursują autobusy Kraków-Milano.Idę do biura turystycznego i pytam. A tam marne zdziwienie.„Do Milano autobusów nie ma”. Idę do drugiego i to samo.Wracam do domu i googluję. Hasło „Milano”Dwa porty lotnicze, centrum Europejskiego handlu. 3mln ludzi, drugie do wielkości we Włoszech. I autobusu nie ma(?)Nagle oświecenie, że Milano to po naszemu Mediolan.Uzbrojony w tą wiedze wracam do w/w biura turystycznego.W biurze na ścianie wielka mapa europy w języku… chyba angielskim.Milano samo się w oczy rzuca. Mediolanu nie ma.Pytam znowu – Jak do Milano nie ma, to może gdzieś w pobliżu?Wskazuję palcem na mapę gdzie Milano.Bardzo uprzejmy Pan patrzy i myśli.W końcu pytam – A do Mediolanu? Może to po drodze?- Ależ tak. Do Mediolanu kursują. Mamy autobusy.Pytam gdzie ten Mediolan.Pan szuka na mapie. I konsternacja. Szuka i szuka. Nie ma.- Qrde, to do jakieś wsi Mediolan kursujecie a do Milano, wielkiego miasta nie ma? – Mówię.Pan biegnie po Panią. Również miła i sympatyczna i rozpoczyna się szukanie Mediolanu.I nie ma :-( W końcu trzecia Pani bardziej rozgarnięta – Milano to Mediolan.Nie mogłem się powstrzymać. Zapytałem – A do Rzymu kursujecie? Na mapie nie ma. Roma jest w tym miejscu. To naprawdę się wydarzyło. Ja nie wiedziałem. Ale biuro turystyczne? Hmmm
hehe :) też nie raz się z tym spotkałam ;) U mnie znowu nauczycielka niemieckiego nie wiedziała co to za dziwne miasto Milano :D długo się zastanawiała i stwierdziła że to pewnie gdzieś we Włoszech, ale żebyśmy sobie w domu sprawdzili...
To trzeba było się spytać o "Warsaw" jeszcze ;)hehe...poprawiłeś mi humor :D
hie hie:DDD
A to Milano to gdzieś koło Mielna?"Londyn? Nie ma takiego miasta - jest Lądek, Lądek Zdrój..."
Natomiast jest San Diego, San Francisco i San Domierz.
Heh. Kupuje pierwszy telefon komórkowy, wczesny PLUS. Pytam panią w salonie, ile czasu trzyma bateria,-Zapytam kolegi... Narada, otrzymuję odpowiedź.Następne pytanie, nie pamietam, co, ale to samo -zapytam kolegi...2, 3, 4 , 5 pytanie, za każdym razem konsultacja z kolegą.Po półtorej godzinie transakcja zawarta, faktura opłacona, telefon zapakowany.Na odchodnym pytam:-Jakiego koloru ma Pani bieliznę?- A co to pana obchodzi?-Mnie? Nic. Ale chciałem zrobić Pani przyjemność, i zadać pytanie, na które,jak sądze , moze Pani odpowiedzieć kompetentnie sama, bez konsultacji z kolegą. Ale jeżeli sie mylę, to cofam pytanie...
a ona do kolegi: tyy a ja zakładałam dzisiaj bielizne? :Pto żeby nie było, ze tylko sprzedawcy są śmieszni :Pz mojej ex pracy:wprowadzili numerki dla klientów pobierane z automatu jak w urzędzie. Podchodzi do mnie klient i pyta: to z panem się te numerki robi?zasłyszane (w tej samej pracy):(na magazynie samoobsługowym) kobieta podchodzi do kolegi i mówi: może pan pójść ze mną w te regały, bo ja już cała mokra jestem.
Szymonie. Nie podejrzewałem Cię o takie poczucie humoru. :) :) :)
Brawo!