Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
19 wyświetleń
dowcip polega na tym ze ja mam prace nie muszę zarabiać na fotografi ================no właśnieinny dowcip polega na tym iz to włsnie takie osoby - deklarujące ze nie musza zarabiać - daja najniższe cenyi to mnie dziwi zawsze najbardziejskoro ktoś nie musi zarabiać - jak sam deklaruje - to po co żebra ?
ja się z tobą bardzo zgadzam i nawet jeżeli insynuje sz je do mnie w prost.. dowcip polega na tym ze ja mam prace nie muszę zarabiać na fotografi ale aż takim altruistą nie jestem.. każdy znas chyba pamięta jak się uczył... ja pamiętam co mi mówiono, co sprawiło ze się rozwinołem a co nie, wiem co sprawia że sesja jest dla mnie ok a co ją może zepsuć... tą wiedze dali mi bardziej doświadczeni i rozwinięci znajomi oraz to że słucham zarówno mistrzów jak tzw "słotkie idiotki-gwiazdeczki" i wyciągam wnioski.. teraz pytanie czy chcesz 3-5 lat samemu klepać i dochodzić do tego sam czy skrócić drogę (w znaczeniu trzeba sobie samemu na to odpowiedzieć, bez personaliów:>) ...zwłaszcza że wielu niema wśród znajomych ani dobrych fotografów ani nawet amatorów jak on ...@l-p zgadzam sie ale żeby wyrobić nazwisko trzeba coś więcej.. ja wiem że np LaChapel długo nie wiedział co to te "mm" na obiektywie daja.. ale nie mów tu oświecie którego nawet się nie liznęło a nawet jeżeli to zarezerwowanego dla nielicznych (jasne bez znaczenia czy utalentowani czy nie, z wiedzą czy nie ale jednak nielicznych)
to akurat jest prawidłowośćbo w dzisiejszych czasach aby robić fotki nie potrzeba żadnej wiedzyżeby robić dobre fotki potrzebna jest wiedza minimalnazdziwiłbyś sie jak u niektórych znanych nazwiskk rola fotografa sprowadzana jest do trzymana puszki i naciskania guzikareszta wychodzi spod ręki grafika-retuszera
Nie ma obaw. Wszystko zweryfikuje rynek i konkurencja. Bardziej upierdliwe są sytuacje w których jakiś dr Judym rozdaje rzetelną wiedzę za free, bo nagle poczuł powołanie
A ja ostatnio dopatrzyłem się pewnego trędu. Coraz trudniej zarobić na zdjęciach więc coraz to więcej pojawia się ogłoszeń jak powyższe. Sprzedam wiedzę, zamiast sprzedam fotografię. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że ilość takich "warsztatów" jest odwrotnie proporcjonalna do poziomu i ilości otrzymanej z nich "wiedzy". Jeszcze nie tak dawno warsztaty, szkoły organizowały osoby z naprawdę ogromnym dorobkiem, wiedzą i kasą - zarobioną na fotografii. Dziś praktycznie każdy, kto uzna że "wie" organizuje takie warsztaty. I żeby nie było - post nie jest skierowany personalnie do nikogo, to moje luźne przemyślenia, którymi chciałem się podzielić. :)))
:)plan jest dobry wiec bydzie ok:D:D
;) ok ok :) rozumiem nie można przestać w siebie wierzyć i siebie niedoceniać... na lusterku w łazience nakleić "PEOPLE"... życzę ci tego :) znaczy przegonienia ich :>...
ale że zarówno ty jak i ja nie mamy takiego nazwiska jak np. Wantuch, Widmańska , ================to samo mozna powiedziec odwrotnieże to oni nie majatakiego jak jabo oni majja na W a ja na Pja np nie czuje sie od nich gorszy bo niby dlaczego miałbymza 3 lata i tak ich przegonie i to spoooooro
dziękuję, serio, będę to miał na uwadze ale tak jak podejrzewałem zainteresowanie jest nikłe.. po prostu kolesie kupują aparat by rwać dupy i uważają się że wiedzą wszystko mimo że ładne, zgrabne dziewczyny na zdjęciach przedstawiają jak grube prosiaki...btw... zawsze mogę sprzedawać butelkę coli albo udzielać porad psychologicznych jak w taksówkach na to mam papiery :Pl-p@ zgadzam się ale że zarówno ty jak i ja nie mamy takiego nazwiska jak np. Wantuch, Widmańska , etc to pozostaje łapać tych "mniej świadomych"...
o ile dobrze sobie przypominam, to udzielanie szkoleń wymaga osobnego wpisu sklasyfikowanego przez GUS w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, a jeśli go nie ma, to wpływy z tego nie mogą przekraczać paru procent rocznego obrotu - tak mi się przypomniały wnioski z pewnej kontroli skarbowej. Może się przydać ;)