Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
8 wyświetleń
OdpowiedzNa wstępie pozwoliłem sobie sięgnąć po bardzo trafne słowa, jakie napisała olgac:To ja może trzy słowa o tym jaka powinna być muza...:-charakterystyczna-z szaloną duszą-powinna mieć czas na szalony wypad na piknik, albo spontaniczne spotkanie przy herbacie-no i bez kompleksów :)Przyznam się, że bardzo trafnie to ujęła i sam bym lepiej tego nie oddał, może jedynie dodał:- otwarta na wyzwania i taka, na której widok serce jakoś tak inaczej bije...:)Proszę szepnąć słówko w dowolnej formie...
Ciekawy temat, godny forum:D faktycznie bardzo dobrze ujęte. Nic dodać nic ująć.
Powodzenia w poszukiwaniu muzy:)
Pięknie dziękuję:)
Myśle że podołam temu zadaniu :) prosze o szczegoły :D
Bycią Muzą nie jest zadaniem, może raczej wyzwaniem... Trudno tu tak naprawdę o szczegóły... stajesz się inspiracją, natchnieniem, stajesz się doradcą, asystentką, ale również Modelką, po którą najczęściej sięgam, którą wciąż na nowo odkrywam...Stajesz się... te szerszy temat:)
Wydaje mi się, że trzeba być ostrożnym w formułowaniu niektórych wypowiedzi - skoro Muza to osoba, która pomaga w twórczości poprzez inspirowanie się jej interesującą osobowością, duchem to należy pamiętać, żeby nie traktować jej jak przedmiotu. W tym wypadku po Muzę - modelkę nie można najczęściej sięgać, to ona ma przyciągać tak, że chcę się ją wciąż poznawać, odkrywać, pozostaje ciągle w umyśle i duszy natchnionego. Ten natchniony - fotograf, może do niej wracać i próbować dzięki niej tworzyć, ale nie, jak już mówiłam: uprzedmiotowić ją :)To tylko tak w ramach własnych spostrzeżeń... Miałam kiedyś swojego...eee...Muza :) był to mój bliski przyjaciel i kiedy wracałam do myśli o nim (a tkwił w nich bez ustanku) rysowałam niczym oszalała, pisałam wiersze... Gdy tylko zechciałam mogłam przywołać sobie nasze rozmowy, czy po prostu Jego ciepłe oczy, a zaraz miałam ochotę stworzyć coś nowego! i tak się też działo. Czy wiedziałam, co chcę stworzyć, czy nie - zawsze wychodziło to ponad miarę moich możliwości normalnie, gdy nie byłam natchniona :)Jakbym komu za Muzę mogła się wydać...jeśli dzięki mnie komuś pomysłów by przybyło... Ach! moja duma w tym by była!Ktoś mi kiedyś powiedział, że mój taniec potrafi hipnotyzować i w trakcie chłonięcia mojego tańca ten ktoś czuł się, jak nigdy w życiu: czuł się jak jakiś artysta, tak, jak ja w tańcu jestem artystką, gdyż wspólnie i dzięki mnie odkrywał w sobie pokłady wrażliwości, obrazy o kolorach, jakich w normalnym świecie się nie widuje. Nazwał mnie Aniołem... To zaszczyt, prawda?Powodzenia w szukaniu własnych Aniołów...
Pięknie napisane, jestem pod wrażeniem, bo sam ostatnio zapomniałem, jak się składa proste literki w równie piękne słowa, zdania, akapity...Mnie też ostatnio Ktoś nazwał swoim Aniołem Stróżem, powstał wiersz, nie jeden zresztą, "(...) skrzydła Anioła ochraniać będą Twe ramiona...", a później namieszałem, pobłądziłem...Dotknęłaś w krótki sposób bardzo wielu ciekawych myśli, które zasługują na szerszą uwagę. Dusza artysty bez Muzy jest martwa... czy to w pisaniu, czy pracy nad zdjęciami...
Dziękuję :)Jestem polonistką, od dziecka kochałam wypowiadać się niczym z minionej epoki - słowa dziadków po dziś dzień robią na mnie wrażenie, a mówi się: "z kim się przestaje..." - tak więc to Ich zasługa.Co do wątków, które poruszyłam. Prawdą jest na pewno, że artysta bez prawdziwej Muzy jest tylko zdolnym człowiekiem, chociaż przynajmniej szczęśliwym... Pamiętacie Wertera? zakochanego, twórczego, a przez to nieszczęśliwego. Czasami się zastanawiałam, czy to, że mam jakieś zdolności wystarczy mi, aby cieszyć się sztuką. Owszem. Jednakże jak doświadczyłam natchnienia...teraz nie potrafię już cieszyć się sztuką tak, jak w czasie, gdy to natchnienie było moją inspiracją na zwykły dzień. Człowiek już taki jest, że jak raz czegoś doświadczy to trudno mu potem żyć normalnie, nie potrafi zapomnieć...Dotąd tylko taniec wyzwala mnie. Tylko w nim czuję się wciąż natchniona. Taniec sam w sobie jest dla mnie taką muzą :) bezosobową, ale z charakterem i głębią, w której bez ustanku mogę się zanurzać...I także on towarzyszy mi w czasie sesji...stąd preferuję sesje artystyczne :)Pozdrawiam!
Ależ bardzo proszę:)Gdzieś pomiędzy jednym, a drugim słowem sięgam po aparat i czasem próbuję moje literackie wizje zamieniać na obrazy, choć nie zawsze się to udaje i nie zawsze mam środki scenograficzne, aby temu sprostać..
Poszukiwania wciąż trwają, niestrudzenie od lat:)