Stał twardo na ziemi…jak drzewo zapuścił korzenie…
A ona…bujała w obłokach…Jej serce nie miało domu…za to włosy jej pachniały wiatrem…
I kiedyś ten wiatr…opowiedział Jemu…o niej…
Trafił na chwilę…gdy Jemu pękały korzenie…
Wiatr zabrał ją do Niego…
On podarował jej kwiat…czerwoną różę…
Obiecał dni bez kolców…bólu i cierpienia…
…i resztę…wie tylko wiatr…M