W zasadzie.. tak :P Chociaż to wczorajsze babskie ploty z przyjaciółką sprawiły, że zreinterpretowałam słynny okrzyk He-mana na coś bardziej.. odnośnie aktu tworzenia ;)
Ano, nie miejsce, ale ja sobie czasem lubię pogadać :P No bo mierzę słowa inną miarą niż wizualność, choć oba tak samo szanuję (przyznaję bijąc się w pierś: dopiero od czasu kiedy pozuję- tj. pół roku- zaczynam wliczać fotografię do sztuk, a nie "fajnych obrazków"). Ale ale- nie to miałam na myśli rozróżniając obu twórców, tylko inne zastosowanie turpizmu :P mea culpa, gaduła ze mnie :P
No dla mnie Olaf bawi się turpizmem jako elementem wizualnym, a Grochowiak właśnie tworzy z niego całościową epifanię. W komentarzach skróty myślowe nie są chyba super-grzechem ;) Byłam we Wro przelotem i kulturoznaczyni się kłania ;)
Nieee, naturalne dredy nigdy w życiu, co najwyżej jakieś dziwne rzeczy sobie poprzyczepiać na głowie :) Grochowiak mi akurat do Erwina średnio przystaje (choć może coś w tym jest, ale Grochowiak zawsze kojarzył mi się z elementami epifanii, u olafa ich nie widzę :P), ale cholernie lubię ten wiersz, a w fotografii jest coś z rozbierania-odbierania czy to duszy, czy to ciała, ale jest w niej element umierania ;)