Aparat pierwszy raz do łap dostałam jakoś tak z rok temu, tak wszak nie zaczęłam robić od razu zdjęć, baletnica była jedną z pierwszych, potem miałam przerwe, tak na ciut bardziej poważnie to od kwietnia/maja (od serii a'la Alicia w krainie czarów) jeszcze bardziej to czerwiec (Mental Garden, musisz poszukać w folio moim kwadratu z dwiema modelkami, taki portret) potem jeszcze takim moim przełomem fotograficznym była ta seria a'la testowa z modelką w różowej czapie na takiej ławce. Potem wog zaczął przyjmować moje zdjęcia, kilka publikacji. Jakoś tak wyszło, z perspektywy czasu nie wiem kiedy to się stało że z totalnego zera dorobiłam się takiego folia jakie mam teraz. Cieszy mnie to że nikt nigdy nie załatwił czegoś za mnie, wszystko co mam jest moje, sama zdobyłam to ciężką praca. Zeby było śmieszniej to moja rodzina nie ma pojęcia o tym co robie. Wszak myślą że mówiąc im ''ide na zdjęcia'' wychodzę z przyjaciółką na miasto żeby sobie słit focisze na fejsa popstrykać :)