Od kilku sezonów możemy zaobserwować w modzie fenomen modelek w rozmiarze XXL. Co bardzo mnie cieszy, ponieważ projektanci już nie tak dawno udowodnili, że moda i piękno nie zna metki, wagi ani wieku. Przyjrzyjmy się więc modelkom, które zawładnęły rynkiem plus size.
Modelki w rozmiarze XXL postrzegane są jako alternatywa dla kobiet, które nie wpisują się w powszechny kanon piękna. Kanon, w którym nie mamy żadnych dodatkowych kologramów. Jednak mimo to, modelki plus size nadal nie są konkurencją na tyle poważną, aby zburzyć dotychczasowy ład i porządek w świecie mody.
Coraz częściej jednak magazyny promują obie sylwetki, a jest to spowodowane wymogami rynku i społeczeństwa. Wystarczy prześledzić portale społecznościowe, gdzie np. fanpage „prawdziwe kobiety mają krągłości" posiada ponad 137 tysięcy lajków.
Odpowiedzią na zapotrzebowania rynku, była między innymi sesja Curves Ahead, która przedstawiała modelki od rozmiaru 42 do 44.
V Magazine kilka lat temu zorganizował sesję w której skontrastował dwie modelki. Jedną w rozmiarze XS, drugą w rozmiarze XXL. Mimo, że modelki przyjmują te same pozy i są ubrane w identyczne stylizacje, wyglądają inaczej. Inaczej, ponieważ różnią się rozmiarem. Jednak przegladając ten edytorial, żadna z nich nie wygląda gorzej, bądź lepiej od drugiej. Obie wyglądają nadzwyczaj dobrze. Dowodzi to tylko tego, że kobieta może być piękna w każdym rozmiarze.
Również PLUS Model Magazine zorganizował sesję, gdzie Katya Zharkova - modelka plus - pozowała z modelką zero.
Ocenę pozostawiam Wam.
To, co jednak razi w oczy to fakt, że często popadamy ze skrajności w skrajność. Z modelek w rozmiarze zero przeskoczyliśmy do rozmiaru XXL, a mimo to nadal nie promujemy standardowej, zdrowej sylwetki, którą posiada większość naszego społeczeństwa. Budujemy niedoścignione kanony piękna, które wcale nie są fit and healthy.
Paulina Ksel / MaxModels.pl