Ja na to zdjęcie nie tyle patrzę, co wręcz je słyszę. Smyczek zastygły w bezruchu, tuż po, lub zaraz przed rozkosznym śpiewem wiolonczeli. Struny napięte, nabrzmiałe jeszcze niewydobytymi lub ciągle wibrującymi wewnątrz dźwiękami. Jednak nie w instrumencie kryje się cała dynamika słyszalnego, zaś w modelce. Melancholijne spojrzenie, rozwiane włosy, milczące usta, oddech zamarły w piersi, wstrzymany puls tłoczenia krwi. Postać kobiety w czarnej sukni jest tu melodią. Mówi: usłysz, poczuj i zapamiętaj. Życie, sztuka, memento mori.