Najdroższa, brak mi słów by wyrazić jak bardzo Cię kocham! I jakie to szczęście być z Tobą, miec Cię u boku, móc patrzeć jak śpisz, jak myjesz ząbki, jak figlarnie zakładasz pończochy. NIe doceniam tego na codzień, ale w takich dniach jak dziś, kiedy z głośników płynie leniwy, piekny jazz, kiedy dzwięki fortepianu poruszają moje najgłębsze pokłady wrazliwośći uświadamiam sobie jakim jesteś skarbem. Musisz mi wybaczyć moje marudzenie, moją powierzchowną niechęć do sprzątania, moje humory. W głębi serca uwielbiam się Tobą opiekować, pielęgnowac Twoją chorą nogę, pomagać Ci także lubię... To nieprawda, że robię to z niechęcią, z przymusu... Jestem czasem najstraszniejszym facetem na świecie, czasem mam sam siebie dosyć, ale gdzieś w środku, wciąz tkwi we mnie nutka szaleństa, tego cudownego uczucia zakochania, młodzieńczej fascynacji... Dziś to wiem, a kiedy coś sobie uświadamiasz powołujesz to do zycia równocześnie. Ja sobie uswwiadomiłem, że zbyt mało dbam o ciebie, ale zaraz to zmienię... juz teraz... idę nastawić wode na kawkę... jeszcze chwilka...poczujesz z kuchni aromat świeżo palonej kawy...