Bez wątpienia zapada w pamięć - wyraziste spojrzenie, ognistorude gęste włosy i wielka świadomość przed obiektywem. Nic dziwnego, że tacy fotografowie jak Katarzyna Widmańska, Małgorzata Maj czy Arkadiusz Branicki wielokrotnie chcą z nią współpracować. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z wyjątkową modelką, która oczarowała nas talentem i skromnością.
Katarzyna Denkowska: Zdjęcia w twoim portfolio są bardzo różnorodne, starasz się nie popadać w rutynę. Jak wybierasz fotografów do współpracy?
Natalia Loch: - Najważniejsze dla mnie jest to, co w duszy gra i co w niej siedzi... Między innymi jest to upodobanie do szeroko pojętej tematyki historycznej: od średniowiecza po współczesność. Każda epoka charakterystyczna i ciekawa. Każda zawiera wydarzenia warte przypomnienia i zamknięcia w fotograficzny obraz. Ludowe podania, babcine historie, przepiękne baśnie czytane przez mamę do poduszki za dzieciaka. Miłość do antyków, różnego rodzaju staroci, pereł, koronek i kwiatów. To, czym nasiąkałam od bardzo młodych lat stało się moją inspiracją później.
fot. Arkadiusz Branicki - alosha
Skąd wiesz, który projekt będzie udany?
- Współpracę proponuję fotografom o podobnych tematycznych zainteresowaniach. Ci, których prace bardzo mi się podobają, reprezentują wysoki poziom. Przeglądając więc ich portfolio staram się oszacować, czy jestem w stanie sprostać ich wymaganiom.
fot. Arkadiusz Branicki - alosha
Jednym słowem - mierzysz swoje siły na zamiary.
- Pamiętam, gdy odkryłam fotografię Małgorzaty Maj. Zachwycona wielkim talentem, obserwując ją od dłuższego czasu, w końcu zdecydowałam się nieśmiało zaproponować dyspozycję swojej twarzy. Ależ to była radość, gdy czytałam odpowiedź! W tym roku minie nam siedem lat owocnej współpracy.
autoportret modelki
Pewnie nie byłoby to możliwe, gdyby nie fakt, że po prostu się lubicie...
- Ważna jest fotograficzno-modelowa 'nić porozumienia'. Jeśli takowa zainstnieje, praca przebiega gładko i z zadowoleniem. Kilkukrotnie miałam okazję modelować m.in. Katarzynie Widmańskiej, Weronice Kosińskiej czy Arkadiuszowi Branickiemu. To wielkie talenty polskiej fotografii, przy okazji także cudowne osobowości.
Wracając do twoich wyborów: czym jeszcze kierujesz się planując sesję?
- Swoje pozowanie dzielę na dwie kategorie: strona historia i strona fashion. Tę drugą również bardzo lubię, zwłaszcza zdjęcia modowe z lekkim pazurem, zadziorem. Staram się dobierać fotografów pod swój zmysł estetyczny i upodobania... Chyba zabrzmiało egoistycznie, a nie miało (śmiech). Trzeba mądrze dobierać ludzi do współpracy. Zdolności, doświadczenie i zaufanie, mierzone na przykład referencjami, to podstawowe wyznaczniki wspólnej przyszłej pracy. Więcej pewności mamy też wtedy, gdy pracujemy z danym fotografem kolejny raz i kiedy jest ta nić, o której wspominałam wcześniej. Jeśli już mamy wymarzoną ekipę, dobrze się rozumiemy i nic, co zepsuje nam pracę stać się nie może, to trzeba jeszcze wziąć pod uwagę czynniki losowe, takie jak nagła zmiana pogody, sprzęt odmawiający posłuszeństwa. Zdarza się tak jednak niezwykle rzadko.
autoportret modelki
W jakiej stylistyce z kolei nigdy Cię nie zobaczymy?
- Na pewno nie będzie można mnie zobaczyć bez stylistyki czyli... zupełnie nago. Mój zakres pozowania kończy się na nagości zakrytej. Stylistyka gorsząca, erotyczna - stanowcze nie. Prawdziwy modeling to absolutnie nie ta droga. Rezygnuję z tematów, które świadomie obrażają lub uwłaczają.
Kiedy narodziła się myśl, że chciałabyś pozować?
- Przygoda z modelingiem zaczęła się w zasadzie od tej drugiej strony aparatu. Bywając jako dziecko u swoich dziadków, często przeglądałam ich fotografie. Piękne, charakterystyczne twarze, bardzo skromne, ale nienagannie schludne stroje, nie kupione, a uszyte przez kogoś z rodziny. Momenty zamknięte w kadrach, które zapadały w pamięć głęboko. Żadna z osób widniejących na tych fotografiach nie była modelem, modelką, a zdjęcia potrafiły czarować. Pewnie dlatego, że były tak bardzo prawdziwe. Wtedy narodziła się myśl i chęć do chociażby spróbowania od strony fotograficznej. Na stanie nie było jednak żadnego analogowego aparatu, jeno najzwyklejszy kliszowiec. Tak więc za wczesnych czasów podstawówkowych zostałam domowym złodziejem tatowego aparatu fotograficznego. Moimi modelami było młodsze rodzeństwo. Zdarzało się, że klisza naciągnięta w aparacie była przeznaczona na jakieś rodzinne święto. O święcie zapomniałam, aparat "pożyczyłam" i wystukałam prawie całą kliszę. W konsekwencji kara, niedługa jednak. Szlaban na aparat szybko się skończył, ale na przyszłość za "wykradane" już za wiedzą taty klatki, trzeba było przynieść w dzienniczku piątkę z matmy, co dla umysłu humanistycznego wcale lekkie i łatwe nie było (śmiech). Z biegiem lat fascynacja fotografią sama zaprowadziła mnie na drugą stronę - nie za, a przed obiektyw.
fot. Małgorzata Maj
Piękna historia. Z pewnością te podstawy fotografii znacznie ułatwiają ci obecnie pozowanie. A oprócz modelingu, czym się zajmujesz?
- W czasie wolnym od pracy zajmuję się właśnie fotografią. Czasem na potrzeby kadrów, które z reguły długo siedzą i dojrzewają w głowie - poczynię coś do stylizacji. Przeważnie są to nakrycia głowy.
Jakie miałabyś porady dla dziewczyn, które dopiero stawiają pierwsze kroki przed obiektywem?
- Daleko mi do ideału modelki. To, jak pozuję, może się podobać lub nie i nie wiem, czy ktoś taki jak ja może komuś radzić. Przypuszczam, że być może nie powiem też nic odkrywczego, ale jeśli mogę to powiem: młoda dziewczyno, jeśli czujesz tę iskrę i bardzo chcesz - spróbuj. Determinacja, chęci, skromność, prawdziwość, szacunek to mile widziane cechy. Przed sesją dokładnie porozmawiaj z fotografem o projekcie, aby uniknąć zbędnych nieporozumień, co i jak ma wyglądać. Nie wstydź się pytać. Podczas zdjęć słuchaj jego wskazówek, ale też czasem spróbuj się wyłączyć, zupełnie. Poczuj się tak, jakby fotograf i obiektyw był nieobecny, a ty byłabyś zupełnie sama. Spróbuj przywołać swoje wspomnienia, włącz głębokie emocje i tak jak czasem płaczesz, kiedy nikt nie widzi - rozpłacz się. Kiedy czasem cieszysz się jak przysłowiowa głupia do sera - tak się uśmiechaj. Wejdź w stan zadumy, zdziwienia, gniewu, złości. Bądź prawdziwą sobą. Z reguły wtedy fotograf jest w stanie uchwycić piękne kadry.
Gdybyś mogła wybrać jakiegokolwiek fotografa, który kiedykolwiek tworzył bądź nadal tworzy - to kto zbrobiłby ci sesję życia?
- Są tacy, których prace nierzadko oglądam z opadem szczęki. Bardzo odpowiada mi preraphaelicki klimat nieżyjącej fotografki - Julii Margaret Cameron. Magia tradycyjnej fotografii, piękne rozmycia i cudowne światło. Aby mieć chociażby cień szansy, musiałabym się urodzić w XIX wieku. Portreciści i fotografowie fashion bliźsi naszych czasów - mistrz Herb Ritts, Richard Avedon, Irving Penn i Greg Kadel. To zagraniczni ulubieńcy, których podziwiam od dawna. Niezwykle ciężko byłoby mi wybrać spośród nich jednego, więc którykolwiek by to nie był - byłabym przeszczęśliwa.
fot. Katarzyna Widmańska, stylizacja: Katarzyna Konieczka
rozmawiała: Katarzyna Denkowska
zdjecie główne: Arkadiusz Branicki - alosha