Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
13 wyświetleń
OdpowiedzPewnie tak ale dla mnie to był przełom:
Wpoiłem sobie dbałość o wygląd.
Oswoiłem się z nagością.
Nabrałem szacunku do wiedzy i nauki.
Kilka sesyjek tego nie zastąpi :-)
"O tak Służba w wojsku to dopiero otwiera człowieka na świat i ludzi."
Myśle, ze teraz, to piszesz o rzeczach abstrakcyjnych dla tych, co nie byli ;)
O tak Służba w wojsku to dopiero otwiera człowieka na świat i ludzi.
Nefryt - dla mnie śmiałość i nagość to dwie różne kwestie, sesja i jej efekty to zupełnie inna sytuacja, sytuacja artystyczna i wyrwana z kontekstu (nawet, jeśli ktoś uzna jakiś surowy akt za domowe porno czy coś innego, ja widzę go jako efekt działań artystycznych i w jakikolwiek sposób zamierzonych, a nie życiowych i intymnych, a postrzeganie innych mam od zawsze głęboko w tyle, liczą się dla mnie moje odczucia li tylko).Chwilami myślałam, że pozowanie do zdjęć i wszystko co z tym związane jakoś mnie otworzy i podniesie samoocenę, i że zasadniczo to robi, ale osobiście wystrzegam się takich zachowań i staram się po prostu oddzielać te dwa różne "światy". Nie chodzi nawet o przysłowiową "wodę sodową" tylko właśnie zmianę zrębów charakteru które mają swoje korzenie głębiej przez coś tak powierzchownego jak hobby. No więc uważam że jestem nieśmiałą wrażliwą dziewczyną, i to już w momencie, kiedy skończą się klatki w filmie na powrót się nią staję, przynajmniej mam taką nadzieję.
Kolejny ciekawy post. Co do słodzenia na maxmodels itp., to jest to metoda wymiany tak stara jak kula-kula na wyspach Oceanii. Poza tym gawędziarstwo, nie? Mimo to, jak wszędzie gdzie jest co najmniej tysiąc luda, trafia się czasami w rozmowie live na rzeczywiście sensowne jednostki ; ) Co zaś do znajomych z niefotograficznego otoczenia... denerwuje mnie to, że zawsze łączą dwie wypowiedzi w rozmowie ze mną: "1.Ale masz faajne zdjęcia! 2. Kiedy ja mogę sobie z Tobą zrobić takie faajne zdjęcia?" Kolejkę mam takich chętnych koleżanek i do nich chyba nie dociera, że jakoś konkretnie zadbałem o to, by dobre fotografie posiadać, a nie znalazłem je pod łóżkiem. I że to, iż się znamy, nie oznacza, że wszystkie powkręcam do zabawy w modeleczki.Podejrzewam, że gdyby to im wyjaśnic, byłoby, że zadzieram nosa ; )
Otwiera na powierzchowne znajomości.
Przed rozpoczęciem pozowania nie pokładałem wiary w swój wygląd, w ewentualną moc ułatwiającą powierzchowne kontakty z ludźmi. Komentarze (na mm) 'twarzy', za którymi jak się domyślam i sobie wyobrażam (a czasami nadinterpertuję intencje) kryją się dzieci, osoby dojrzewające, rzadziej dorośli przez D; pozwalają mi myśleć, że osoby napotkane przy zwykłych codziennych sytuacjach będą do mnie również pozytywnie nastawione. Oczywista ułuda i właściwie uważam ją za zbędną, ale niestety jak się nie ma co się lubi...
Co do przynależności do grupy społecznej/subkultury/zgrupowania podobnie myślących osób modeli i nobilitacji z tego tytułu to są mi obce.
Jednocześnie czuję, że cała moja inicjatywa zdjęciowa jest jakimś moim sekretem, skarbem, który odsłaniam przed nielicznymi. Jest powodem do dumy, ponieważ stanowi świadectwo mojego wysiłku, zaangażowania (w przeciwieństwie do w/w tą kwestię uważam za dobry powód do podbudowania samooceny).
Więc ujawnienie przed kimś pozowania, ma na celu zapunktowanie i prawdopodobne podtrzymanie rozmowy.
Nie dlatego, że to modelling. Po prostu ciekawa praca/zajęcie/hobby.
Aale mnie nie ma co brać pod uwagę, bo zawsze byłem/jestem w jednoosobowej komóreczce społecznej, a właściwie dwu- : ja w rozmowie ze sobą lol
dopis: najlepiej wyzwala prysznic z 50 innymi nagimi facetami w wojsku w świniarni ;). można się wzyzbyć wstydu i nieśmiałości na długo/ na zawsze. Zdjęcia w moim przypadku tylko podtrzymały doświadczenie z armii :]
asik, jestem Twoja fanka, zreszta piotr Twoja tez:-)
Dzięki za superwypowiedzi od pozujących do zdjęć ludzi!Niezupełnie zgadzam się, że do pozowania trzeba koniecznie być śmiałą osobą, bo czasami zupełnie kimś innym jest się w czasie zdjęć, a innym normalnie. Inna sprawa - trudno być nieśmiałą osobą, gdy nieraz trzeba się rozebrać (co najmniej) do bielizny przy obcych, a zdjęcia z różnych sesji krążą tu i tam. Ciekawi mnie, czy wpływa to jakoś wyzwalająco na pozujących do fotografii ludzi, czy może wręcz przeciwnie - bywa, że to hamuje ?Asik, namów mamę na sesję ! : )
A ja przez zdjęcia lepiej poznałem pana na stacji paliw. Po prostu częściej się z Nim widzę. Poza tym - różnic brak.
Jako osoba pozująca stwierdzam, że tak - modeling otwiera. Nie tyle na innych ludzi co na siebie. Można robić to na co ma się ochotę a co normalnie nie wypada, lub jest nie zrozumiałe dla innych (jak np. przebranie się w rzeczy retro na zlot i wybranie się w tym przez miasto).Nie wyobrażam sobie by modelką mogła być osoba nieśmiała. Trochę pewności siebie trzeba mieć bo jak inaczej grać przed obiektywem. Tu trzeba nawiązać kontakt z fotografem. Tylko wtedy moim zdaniem mogą wyjść dobre zdjęcia.Otoczenie. Koleżanki i koledzy dopingowali,k dopytywali, teraz już się przyzwyczaili. Wiedzą, że jak jestem z walizką to prawdopodobnie wybieram się na zdjęcia. W domu tak samo. Jedynie córcia bardzo nalega by ją zabrać na sesję:) Z dalszą rodziną już gorzej. Im już trudniej zrozumieć, że jako matka i kobieta po 30 chcę mieć coś swojego. Tu już dominuje zdanie: "dzieci są najważniejsze, bądź z nimi - po co Ci to pozowanie, same głupoty... itd itp".Z wyjątkiem mojej mamy, która popiera to co robię i kiedyś powiedziała, że jest ze mnie dumna. Gdyby miała trochę więcej wiary w siebie to sama by chciała spróbować:)