Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
463 wyświetlenia
Odpowiedzmasakra... nie mam studia, fotografuję często w mieszkaniu na tle ściany, bajeruję z modelkami całymi godzinami o pierdołach, czasami proszę o zwykłe zdjęcia, niepozowane i nie obrabiane... jaki wniosek, jestem totalnym amatorem a kto wie czy nie perfidnym niejasnym celem :Pa tak ogólnie, 99% ściem wyłapie się na zdrowy rozsądek a jak jakaś go nie ma to i takie jak powyżej opisy nawet na wiele stron nie pomogą uniknąć wpadek.
"Celujemy w średnią . a tu główne skrzypce gra fotograf i zwykle On staje
sie producentem sesji. Nie wyobrażam sobie sytuacja że zatrudniłby do
realizacji nieznaną mu dziewczynę bez wcześniejszych testów baz choćby
spotkania."----------------------Cos sobie tam czasami dłubie komercyjnie, i też sie zgadzam. Przy małej kwocie mozna zaryzykować sesje z nieznana dziewczyną, przy ciut większych juz nie bardzo.Ale generalnie wątek dośc dobrze zwraca uwagę na zagrożenia, przy czym dobrze pamiętać, aby wszystkich nie wrzucać do jednego worka :)
generalnie odniosłem się do MM jako entry level Oczywiście pomijamy najwyższą półkę
Z powyższych wypowiedzi wynika, że jestem fotoziutkiem/pryszczem na zdrowej dupie profesji/zbąkiem/postkomunistą * Wykonałem ostatnio kilka sesji, po których nikt nie zobaczył ani grosza, wszyscy byli zadowoleni i mają wzbogacone portfolio.... :D * niepotrzebne skreślić
Jedrzej, realnie patrząc wyższa połkę skreślamy bo to zupełnie inny poziom organizacji i finansowania. Czesto także niezbyt jasne metody doboru osób realizujących i zatrudnionych . ale nie wnikajmy. Celujemy w średnią . a tu główne skrzypce gra fotograf i zwykle On staje sie producentem sesji. Nie wyobrażam sobie sytuacja że zatrudniłby do realizacji nieznaną mu dziewczynę bez wcześniejszych testów baz choćby spotkania. i powtórze. Problemem zwykle nie są pieniądze tylko niewielki wybór ludzi z którymi można zlecenia targetowane na średnią połkę realizować. wszakże wszystkim wiadomo że gwiazdy MM poniżej okładki cosmopolitana nie pozują ;)
dokładnie tak jak mówi Tomek. Oczywiście, że modelki z wyższej półki są tak obtrzaskane z pozowaniem, że można im zaufać, ale w innym przypadku polaroidy to minimum przyzwoitości..albo gramy w rosyjską ruletke. Nie mówię, że sesji na "chybił-trafił" nie można robić, ale strasznie się ona wtedy przeciąga
Podobnie jak Jedrzej nie ogarniam akcentowania kwestii finansowych. Kasa jest tylko że zgarnia ją bardzo wąska grupa zainteresowanych pracą modelek dalekich od gwiazdorzenia i rzucania stawkami rodem z Kuwejtu.Kto chce pracować - pracuje, a w realizacjach daleko nie kasa jest największym problemem. Problem tkwi w mentalności i obawach do zejścia z utartych schematów realizacji. ps. spotkanie przd właściwą sesją na kilka testowych zdjęć czy rozmowę to raczej standard niż ekstrawagancja. Nie bardzo sobie wyobrażam jak można w inny sposób ocenić "przydatność" nieznanej mi wczęsniej dziewczyny do danego projektu tym bardziej że mało która ma aktualne polaroidy.
zresztą...to są całkiem zbedne dyskusje. Wprowadzenie czegokolwiek np. do wydawniczego obiegu wiąże się z takimi kosztami, że koszt modelek jest przy tym praktycznie pomijalny. Nie ma potrzeby odbierać kolejnym rzeszom modelek wszelkich złudzeń. Tu obowiązuje ta sama zasada co zawsze...jak będzie potrzeba, to się zapłaci. Choćby modelka miała tylko zrobić kawę
ja bym rozpoczął tak:musisz wiedzieć, że dobry fotograf ma na tyle zleceń, że stać go na modelkę. Nawet jeśli na niej nie zarobi ;)Pytanie brzmi: dlaczego ma chcieć akurat tej modelki, a nie innej.Chyba niepotrzebnie mielimy ten temat kolejny raz :)
No to se kurna, porobiłem zdjęcia... :D