Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
133 wyświetlenia
Provisio, po przeczytaniu na jego stronie do kogo sa kierowane kursy (miedzy wierszami), to zamiast wywalac 4-6 stowek, to lepiej ta kase przeznacz na dobra ksiazke (mniej wiecej 100-150 zeta). Czy to po polsku, czy po angielsku (jak znasz :P). W ostatecznosci, najpierw odwiedz 'peb', zeby zapoznac sie z wersja 'demo' ksiazki - ale w wersji papierowej ksiazki sa jednak zdecydowanie wygodniejsze.
Pozostala kase najlepiej przeznaczyc na alko, ktory delikatnie bedziemy saczyc w trakcie czytania ksiazki ;) - polaczymy przyjemne z pozytecznym :D
moim zdaniem tak jak pisalem, idac na warsztaty nie nastawiaj sie ze sie cos dowiesz technicznego. Bo to faktyczni enie jest czytanie manuala. A pewnie sporo takich warsztatow tez jest. Na warsztaty idzie sie po to zeby zlapac inspiracje, podpatrzec inne spojrzenie na fotografie. Niektorzy zatrzymali sie na powiedzeniu RTFM - Read the Fu..ing Manual. I spoko im to wystarcza. A tu trzeba inaczej - RTFMATFTFM - read the fu..ing manual and then forget the fuc..ing manual. I dokladnie po to sa warsztaty i na tym polega rozwoj fotograficzny. Ktos chce zatrzymac sie na RTFM, spoko jego sprawa. Teraz w stanac rusza The Flash Bus - przez ponad miesiac Joe McNally i David Hobby ruszaja autobusem w trase i robia spotkania po calych stanach. Czy mozna sie z nich nauczyc jak wlaczac lampe i synchronizowac migawke - absolutnie nie. Czy mozna zarazic sie pasja blyskania w plenerze - absolutnie tak. I to jest moje podejscie do tematu, odpowiednie oczekiwania co do takowych warsztatow. Bert Stephani na swoich warsztatach 2 dniowych przez jeden dzien nie pozwala nawet wyciagnac aparatu, nie mowiac juz o lampach (a warsztaty sa o blyskaniu). poczatkowo bylem oburzony, o co come on. Ale przez ten jeden dzien Bert otwiera ludziom oczy, pokazuje jak patrzec, jak footgrafowac w glowie. I to ma sie nijak do czytania manuala na warsztatach.
i to jest właśnie powód dla którego ja nie komentuje - tudzież krytykuje zdjęć na mm.może mi się coś podobać lub nie. jeśli ktoś tak zrobił jak zrobił to zakładam z góry że właśnie tak chciał. Inaczej jest jak ktoś mnie zapyta o cos konkretnie - wtedy mogę się wypowiedzieć co moim zdaniem bym zmienił na fotce.przykład z autopsji - zrobiłem fotke żony i dzieciaka - dla mnie mód - zakochany jestem w tym zdjęciu, na warsztatach dowiedziałem się że z prawej strony jest za dużo miejsca ... i wiecie co zrobiłem z tym zdjęciem ?? - oprawiłem w ramki w oryginale nic a nic nie zmieniając i powiesiłem na ścianie.ale bądź co bądź dowiedziałem się też rzeczy o których nie piszą w książkach lub nie znalazłem tego. Także jak ktoś wspomniał - warsztaty tak, ale te naprawde dobre.
grazioso ja nie komentuję tego kursu, bo nie wiem jaki to kurs, a nie jestem w stanie w przeciwieństwie do lokalnych guru oceniać kursu po wyglądzie strony www, odnosiłem się raczej do tego, że cała fotografia polega na ustawianiu poprawnej ekspozycji oraz że fotografowie wzajemnie nie powinni się dzielić wiedzą, bo wtedy jakiś trzepiący foty do dowodu modelkom fotograf mniej zarobi
Jak zwykle rozmowa odbiegła od tematu i zadanego pytania. Norma :-) Warsztaty z linku wyglądają mało ciekawie i ja na takie bym nie poszedł. Faktem jest że organizowanie wszelkiego rodzaju warsztatów, kursów i szkoleń foto stało się "trzepaniem kapusty" dla niekoniecznie merytorycznie przygotowanych organizatorów/prowadzących. Powinno się bardzo sceptycznie wybierać te właściwe na których można się czegoś naprawdę dowiedzieć a nie tylko grupowo przeczytać instrukcję aparatu. Wystarczy sprawdzić dokonania organizującego i czy może przewidziane są wykłady gości będących autorytetami w świecie sztuki (nie tylko foto). Po prostu wybierajmy z głową by nie dać się nabrać. Leszku ględzenie na kursach fotografów liturgii to raczej norma, sam jak takowy zaliczałem to miałem równie niesmaczne doświadczenia. Częściowo wykład prowadził profi foto, który jak pokazał własne dokonania to można było się dowartościować :-)
no źle użyłem troche słowapowinno być "z osób które znam"z moich znajomuch 2 osoby maja aparaty i na razie nie przyszło im do głowy robienie fuch
de - to co podaje l-p to wcale nie hipotetyczny przykładw moim mieście/ a jak w mieście to i tutaj/ jest rodzinna firma, co uczy fotografii, wizażu, stylizacji paznokci i chyba jeszcze wiązania krawata. Jak uczy naiwniaków - ocenia się po efektach zdjęciowych. "Wykładowców" i "absolwentów"Są na maxm kolesie, co pół roku temu robili za modeli, teraz realizują profi projekta za drobną kaskę, a naiwne modeleczki walą, bo tanio. O lansie tych, co obiecują publikacje w cekaemie nie pisze - wystarczy zerknąć na foty
Zdecydowanie zmień znajomych. ;)
ale to chory odłam i perwersja i nienależy uogólniać na wszystkich miłośników fotografii============miłośnicy fotografi - 20 %chory odłam - 80 %po czym wnosze ?a no z czystej statystyki - która mnie nigdy nie zawiodła12 moich znajomych posiada "sprzęt foto"tylko 3 z nih nigdy nie robiła i nie robi "fuch"pozostali robią "śłuby po pińcet" i "studniówki po czysta"
Na szczęście na świecie są też ludzie o innej mentalności.=========bo na świecie usługi świadczy profesjonalistaa amator sobie foci dla siebie i sie nie wpierdala za 10 $ z usługami - bo nie odczówa takiej potrzebynie powiesz mi ze gdybyś dostal propozycje od swoojego zwierchnika - jeśli go masz - ze 2 wekendy w miesiacu bedziesz prowadził szkółke dla nowych pracowników a w zamian za to ... on obniży ci pensje o 500 zł to przyjąłbyś ta oferte z otwartymi ramionamizreszta .... czcza gadaka