Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
3030 wyświetleń
OdpowiedzCytat: Ilciaak
tak jak w temacie nie bardzo mogłam znaleźć taki temat aby odpowiedzi nakierunkowały by mnie tak jak tego chcę :) A więc tak piszę teraz maturę i jak skończę szkołę chcę się kształcić w kierunku fotograficznym, być po prostu panią fotograf :) Wszystko co do tej pory już wiem, nauczyłam się sama. Moim pomysłem jest kreatywna szkoła fotografii w krakowskich szkołach artystycznych. Co o tym sądzicie, jakieś opinie? Potrzebuję Waszej pomocy! :) Z góry dziękuję :)
Hej, wtrącę tutaj swoje skromne 3 grosze, jestem absolwentką Krakowskich szkół artystycznych, kierunek fotografia.
Tak samo jak Ty, po maturze wybrałam się prosto na Zamoyskiego z nadzieją, że nauczę się wielkich rzeczy. Przed szkołą robiłam zdjęcia, na czuja, wyszło-nie wyszło, działałam bardziej podświadomie, ale tak właśnie jest z dziećmi, które wykazują jakieś tam umiejętności, ale nie znają jeszcze za bardzo celu, w którym mogłyby iść.
Zgodzę się tutaj z opiniami, iż wrażliwości oraz "talentu" nie da się nauczyć. Natomiast ja wierzę bardziej w ciężką pracę, nie w przypadek. Oczywiście historia nam świadkiem, że geniusze istnieją-przykład-Ren Hang. Już jako nastolatek wiedział co chce robić, utworzył pewien nurt, aż do swojej śmierci robił to co na samym początku sobie "założył" w głowie. Ale bezpieczniej jest wierzyć w ogromną pracę nad sobą. Czy polecam iść do szkoły? Tak, jeśli lubisz mieć nad sobą rzeszę nauczycieli, którzy będą Cię katować do upadłego. W mojej szkole realizowaliśmy mnóstwo zadań, miał mnie kto opieprzyć, zmusić do poprawek, rozwijać pomysły.
Nie podważam autorytetów tutejszych fotografów, natomiast niekiedy zastanawiam się jakim prawem niektórzy zachowują się jakby srali marmurem i pisali o swojej "wiedzy" jak o prawdzie objawionej, i to na dodatek niepodpartej żadnymi rzeczowymi argumentami. Osobiście ufam bardziej profesorom, którzy nie tylko mają ogromną wiedzę zdobytą na uniwersytetach, a także mający za sobą tuziny wystaw, publikacji, międzynarodowych konferencji, a nie foty roznegliżowanych dziewczyn w hotelowym pokoju(a niestety większość tak wygląda na głównej).
Oczywiście można dojść do sukcesu samemu, ale ja uważam, że jest to dużo cięższe. A uwierz mi, że krytyka wykładowcy jest budująca(nie, nie pochwała, po której nie mam pojęcia co robić :D).
Polecam tę szkołę, atmosfera jest, od tego roku mocniej współpracujemy z SAPU, zwiększył się nacisk na modę, nasze dyplomy wzmacniają swoją pozycję na mapce Miesiąca Fotografii w Krakowie, co jest dużym plusem.
I dyrektor jest naprawdę świetną personą :)
Cytat: Ilciaak
W głównej mierze interesuje mnie jak wygląda taki rynek fotograficzny ludzi. Jak wygląda praca :
normalnie
bierzesz bułke, kroisz na pół , dodajesz mięso , plasterek sera , przykrywasz to górną cześcią bułki i wkładasz do pudełeczka
pytasz czy mała czy dużą cole :)
i jeszcze jedno
jeśli chcesz iść do szkoły fotograficznej to .. idź !
lepsza taka szkoła niż marketing i zarządzanie
w socjalizmie nie ma czym zarządzać
a jak ci nie wyjdzie do Maca przyjmą cie po szkole fotograficznej , na takie samo stanowisko jak po marketingu ;)
Pozwolę sobie wtrącić się do wątku, jako że od blisko 10 lat jestem związany zawodowo z branżą edukacyjną, więc mogę powiedzieć jak to wygląda od drugiej strony.
Fakty są takie, że różne szkoły bardzo wiele obiecują, bo chcą sprzedać produkt szkoleniowy, ale z obietnic tych wywiązują się w najlepszym razie kulawo. Powodem jest przede wszystkim brak zaangażowania ze strony wykładowców. To nie są mentorzy, tylko wyrobnicy. Dla większości z nich to jakiś tam sposób na zarabianie na życie, a nie misja. Nieważne jakim nazwiskiem firmuje się instytucja. Szkoła powinna otwierać oczy, pokazywać możliwości, być źródłem przydatnych kontaktów, ale niestety tak nie jest. Brakuje zaplecza technicznego, programy szkoleniowe są przestarzałe, często też jeden nauczyciel prowadzi kilka przedmiotów, z czego tylko w jednym z nich jest ekspertem, a i to nie zawsze. Zbyt wiele razy widziałem wykładowców akademickich przychodzących na kursy, by nauczyć się czegoś, czego potem będą uczyć innych... No litości, za nauczycielstwo to można się brać, ale dopiero wtedy, gdy samemu posiądzie się już pewną dojrzałość w przedmiocie nauczania. Tymczasem coraz częściej zajmują się tym ludzie, którzy sami potrzebują douczania, o doświadczeniu nie wspominając...
W dziedzinach takich jak fotografia czy grafika szkoły wieloletnie to strata czasu i pieniędzy. Sens mogą mieć tylko kursy, po uprzednim sprawdzeniu kto i jak uczy, czy posiada portfolio, które robi na nas wrażenie oraz pewne predyspozycje i zapał do przekazywania wiedzy. Przede wszystkim jednak trzeba umieć i chcieć kształcić się samodzielnie. Kurs może być drogą na skróty na pewnych etapach nauki, ale większość wiedzy w naszej branży zdobywa się SAMEMU. Nie ma czegoś takiego, że pójdę do szkoły i tam mnie przygotują do zawodu... tego już po prostu NIE MA.
Tutoriale w internecie, książki, warsztaty z ulubionymi fotografami (jeśli prowadzą) oraz kursy u nich. To są JEDYNE sensowne źródła wiedzy. Przede wszystkim zaś praca własna. To jest branża kreatywna - musisz mieć w sobie chęć i potrzebę bawienia się fotografią, eksperymentowania, szukania własnych ścieżek, próbowania czegoś nowego. Trzeba czuć podjaranie tematem oraz potrzebę wyrażania siebie poprzez tworzenie dzieł fotograficznych. Jeśli takich cech w sobie nie dostrzegasz, to nie wyjdziesz nigdy poza poziom foto-ziutka. Jeśli nie potrafisz lub nie chcesz uczyć się samodzielnie, to może lepiej poszukać sobie jakiejś innej drogi życiowej... bo żadna szkoła tego w Tobie nie zaszczepi. Pozdrawiam.
Znajdź fotografow, których prace Ci sie podobają i sprawdź ich wykształcenie, tzn dowiedz sie czy są po szkole foto. Możesz tez iść w druga stronę i sprawdzić co robią absolwenci takich szkół.
Cytat: Ilciaak
a no po to, że działam sama, nawiązuje współprace, a jak wiadomo ciężko się wybić. Poza tym nie bardzo chcę zostać z samym kwitkiem matury. A w zakładach fotograficznych czy innych firmach jednak patrzą również na papierek. I ... no właśnie. Dużo osób pisze, że szkoła może stłamsić i sprowadzić mnie do prostolinijnego myślenia, pozbawić swojej kreatywności. Nie mogę się wypowiedzieć w tym temacie, bo mimo wszystko chcę gdzieś iść. O ile wesela i ich ilość przypadająca na dany rok zwiększa się i jest to tylko i wyłącznie zasługa ciężkiej pracy ( której jeszcze wiele przede mną) Nie chcę się tylko do niej ograniczać. Dlatego też proszę o pomoc. Tzn. Chodzi o to że chcę mieć jakieś papierki, które ułatwią mi drogę w fotografowaniu na większą skalę. Agencje, firmy, redakcje. Co mi może się przydać? :) Na własną rękę również chcę działać ale jednak lepiej mieć jakieś podłoże, w końcu to Polska - masz papierek jesteś kimś, nie masz, jesteś nikim, tak mniej więcej to przecież działa :) . Dlatego proszę o pomoc.
Nieprawda, zupełnie nieprawda. Nikogo nie obchodzą Twoje papiery. Tylko portfolio, to z kim pracowałaś, publikacje się liczą. Nikt Cię nigdy nie zapyta o to, czy masz wykształcenie fotograficzne.
Drogi l-p, ja jestem fotografem amatorem.
Ty jak rozumiem (to nie ironia) jesteś profesjonalista, podobnie jak Sergiusz czy Konrad k.
Myślę że to wystarczy za komentarz.
Cytat: Ilciaak
. Potem gdzie Twoim zdaniem mogę szukać pracy jako takiej? :) Może to się wydać głupie, ale ja naprawdę nie mam pojęcia co ze sobą zrobić, a koniecznie chcę wiązać swoją przyszłość głównie z fotografią :)
jak socjalizm wróci na dobre - a jak na razie idze w tą strone - to Panstwo zapewni ci miejsce pracy zgodne z Twoim zawodem
W tej prespektywie szkoła jest konieczna , bo zakłady Państwowe - a w socjalizmie zostają praktycznie tylko takie - zatrudniają osoby tylko z odpowiednim wykształceniem , po szkole z odpowiednim profilem
wystarczy tylko trzymać kciuki i .... stawiać X co 4 lata w odpowiednim kwadraciku
:)
Cytat: olokk
Cytat: c_ar
Znajomy ślubniak umówił się (jako para narzeczonych) na spotkanie z "młodym gniewnym", który reklamował się na stronie zdjęciami tego znajomego. Podał się za parę, z zaprzyjaźnioną prawniczką. Podobno początek rozmowy był super, młody gniewny reklamował się jako geniusz, mistrz itp, ale pod koniec, gdy już wyjaśnili kim są, i dlaczego przyszli... ;)
Rozumiem, że początkujący fotograf oferował się jako fotograf ślubny i Twój znajomy czując zagrożenie umówił się z nim na spotkanie podając się za parę, by go w zamiarze upokorzyć? Jest tu jakaś puenta? Do czegoś to spotkanie doprowadziło? :)
Czas fotoziutka był tak cenny że postanowił poświęcić go na umówienie się jako fałszywy klient, po to by drugi fotoziutek mógł to opisać na forum. Ci ludzie już tak odpłynęli że zostają im takie historie.
Przeczytaj też to http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/7,107881,21461169,jestem-towarzyszem-przezyc-nie-fotografem-chce-zeby-tak.html (zwróć uwagę na pierwszy akapit).
Nie chce powiedzieć, że szkoła jest niepotrzebna. Szkoła może bardzo przyspieszyć naukę, bo nie każdy ma tyle determinacji, żeby samodzielnie, bez "przymusu", poświęcać czas na dodatkową naukę. W szkole masz codzienny, bezpośredni kontakt z innymi osobami, zajmującymi się tym samym, oraz z prowadzącymi zajęcia, każda z tych osób może Ci pomóc poprzez podsunięcie wskazówek lub poprzez krytykę Twoich prac. Szkoła może Cię zmusić do poznania czegoś, na co samodzielnie byś nie trafiła (znaczenie koloru, symbole itp, historia sztuki). Z drugiej strony szkoła może "wyrównać do linijki", może wymusić na Tobie dopasowanie pomysłów do oczekiwań wykładowców.