Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
48 wyświetleń
oczywiscie ze nie zawsze...ale ta praca to ponoszenie pewnego ryzyka i niekiedy kupowananie kota worku. modelka ponosi takie samo ryzyko...ze fotograf to amator, albo zboczeniec, albo nie sprostal zadaniu i obrobil np 2 zdjecia a nie 20 itp itd...
Mówimy o tym w kontekście rozmowy na gg, że jak fotograf chamski to na pewno robi chamskie zdjęcia, albo wcale ich nie umie robić. A jak modelka przyjeżdża z innego miasta to nie zawsze sesja próbna jest możliwa.
akurat jesli o to chodzi jest wiele sposobow weryfikacji modelki jak i fotografa...pf duzo mowi o czlowieku i jego zdolosciach...do tego zawsze pozostaja zdjecia probne oraz spotkanie na kawe:))
Chyba żaden fotograf nie lubi modelek, które piszą, że mają już za sobą kilka, kilkadziesiąt sesji i uważają że w związku z tym mają duże doświadczenie, żądają astronomicznych kwot za pozowanie. A jak przychodzi co do czego to jedna mina, słup soli zero kreatywności. No ale ja miałam już kilkanaście sesji. A liczy się jakość a nie ilość, czas pozowania czy fotografowania.
Drogi Hose... Jeśli ktoś robi zdjęcia dla klienta, to tak czy owak musi znosic pewne rzeczy, ale pamietaj, że jest cała rzesza fotografów która robi zdjęcia dla przyjemności fotografowania i nie wiąże ich żadna umowa. Problem pojawia się wtedy kiedy fotograf "musi" zrobic zdjęcia komuś, bo tego chce zleceniodawca, a poza tym każdy ma oczy i widzi co bierze..."Widziały gały, co brały" Moje skromne zdanie :D
Zapomnieliście o jednym, zdjecia robimy dla klienta.. takie jakie sobie klient życzy. Te dla siebie niech każdy robi jak mu się żywnie podoba.Odnośnie "słupów soli" całkowicie zgadzam się z Robertem.. są sesje podczas których już w czasie pierwszego ujęcia wiadomo że następne nie maja sensu. Warto przed sesją spotkać się w celu wykonania zdjęć próbnych. Staram się tak robić.
Pozwólcie, że i ja dodam swoje 3 grosze. Jestem w zasadzie amatorem i pracuję głównie z dziewczynami, które niewiele miały do czynienia z fotomodelingiem. Powiedziałbym, że są tylko w niewielkim stopniu skażone.Staram się, żeby taka dziewczyna była jak najbardziej naturalna. Naturalna po swojemu. Jeśli chcę uzyskać jakiś nastrój to nie podpowiadam go wprost. Staram się uruchomić jej wyobraźnię na zasadzie "wyobraź sobie, że chłopak Cię zdradza", "wygrałaś w totka" itp. Daję jej chwilę, żeby sobie to przemyślała, wczuła się... Taki sposób pracy wielu dziewczynom odpowiada, pozwala im na jakąś kreację, a jak widzę nieuzasadnione krzywienie się, albo "pustą" twarz, to po prostu robię sobie przerwę i czekam. Oczywiście trafiają się dziewczyny, które tego nie potrafią. Jak mam możliwość to staram się spotkać z dziewczyną jeszcze przed sesją i porozmawiać. Już w rozmowie widać, czy dziewczyna ma w sobie jakieś emocje, czy potrafi je pokazać.
Znowu są gusta i guściki... a o tym podobno się nie rozmawia :)
Zgadzam się z przedmówczynią moj wpis dotyczył tylko tego ze zarówno w plastikach jak i "art"fotkach potrzebna jest gra a nie modelka-mimoza.Ps. If you want reality take the bus. - David LaChapelle
Ta dyskusja schodzi na zły tor... Panowie i Panie... zdjęcia plastikowo-kiczowate są tylko urozmaiceniem PF... A swoją drogą wszystko trzeba wyśrodkować i stosować metodę złotego środka... Dla jednych ładne zdjęcie to to "plejbojowe" dla innych "fashion", ale temat dotyczy czego innego...