Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
41 wyświetleń
Odpowiedzja współpracuję po 2 lub 3 razy z jedną osobą. A z jedną wizażystką zrobiłam już 4 sesje i mamy zaplanowane następne 2. Ale to co innego, bo makijaże są oczywiście różne i różni fotografowie. Ale nie może być też tak, że jeden fotograf ma 90% porfolio z jedną twarzą w różnych stylizacjach. Wciąż szukam nowych osób i wracam do nich po jakimś czasie. pozdrawiam nejka :)
MSZ jesli strony dogaduja sie /czyt pasuja do siebie;P/ to wracaja sd do siebie. Jesli sa to dwa rozne sposoby myslenia postzregania swaita to juz pierwsza sesja jest meczarnia i.. po co sie meczyc dalej..
W wiekszosci przypadkow fotografuje modelke tylko raz, gora dwa razy bo wiem, ze wiecej juz z niej nie wyciagne i bede sie powtarzal. A zdarzaja sie kobity , ktore focilem juz 6 razy i nadal nie mam dosc;] Ale zawsze nowa twarz w obiektywie ciagnie mnie bardziej;]
Zawsze poszukuję nowych twarzy, traktując pierwsze sesje jako rodzaj testu. A ponieważ czasami jakies komercyjne chałturki zdarza mi sie popełnic, to wole na takich sesjach modelke, z która miałem juz okazję zdjecia robić, a która akurat pasuje do danego tematu.
Jeżeli jakiś fotograf obiecuje dłuższą współpracę, czasami nawet wieloletnią, to oszukuje już na samym wstępie. I należy uważać. Pomijam parę ludzi wzajemnie związanych ze sobą. Owszem, druga sesja z obcą osobą jest znacznie lepsza. Pierwszą można traktować jako poznanie. Jest druga, to znaczy że oboje są zadowoleni z pierwszej.Natomiast stała współpraca? Nie przesadzajmy. Nawet komercyjnie. Z czwartej i kolejnej sesji tej samej osoby fotograf nie sprzeda. Bardziej już okazjonalne następne. Wówczas zachodzi przypadek wyżej, wzajemnego związania się. Koleżeńskiego, by nie było niejasności. Z czasem może być i ślubnego.
Jeśli fotograf (artysta jakiejkolwiek maści) dostał to coś od tego z Góry i potrafi z tego korzystać, to wystarczy mu jedna modelka na całe twórcze życie. Bywało często, że była to jego druga połowa. Jeśli głowa pełna jest pomysłów to swoimi fotografiami nikogo nie znuży - ani siebie, ani modelki, ani oglądających.Może niektóre z pań się będą oburzać, ale piękna modelka nie jest kluczem do pięknej fotografii. Piękno dopiero ujawnia się na tych małych prostokątach; a to jest już zasługą fotografa. Modelka jest często dla artysty jedynie pretekstem do jego ujawnienia (piękna). Czy należy go szukać co chwilę w innej kobiecie? Chyba nie, ale każdy robi to po swojemu. Nie chcę obrażać fotografów, ale wydaje mi się, że znaczna ich część szuka po prostu innych wrażeń.Miłej dyskusji życzę :)
Pierwsze sesja, w dużej mierze opiera się na poznaniu fotografa.Mówiąc na własnym przykładzie - byłoby mi "łatwiej" współpracować po raz kolejny z tym samym, ze względu na tzw. " przełamanie barier " :)Często pozując przed obcym fotografem odczuwamy dyskomfort.Nawiązując dłuższą współpracę, z czasem czujemy się w jego towarzystwie jak ryba w wodzie. :)
Niektóre dziewczyny chcą mieć jak najwięcej fotek więc latają od jednego obiektywu przed drugi.
Ja nie uważam że na jednej sesji trzeba skonczyć. Wręcz przeciwnie, jak wiekszość już pisała im więcej sesji tym lepsza współpraca a co za tym idzie efekty :)
krisse - To chyba jest własnie wyzwaniem dla fotografa żeby za każdym razem zrobić całkiem inną sesję tej samej modelce, wyciągnąć z jej twarzy jak najwiecej atutów i róznych "oblicz" ;)
Mam trochę tych sesji za sobą i w moim przypadku rzadko kiedy się zdarza, żebym miała jednorazową sesje z danym fotografem, wracamy do współpracy i to niejednokrotnie.
nie bede oryginalny, najbardziej lubie pracowac z modelkami, z ktorymi juz pracowalem i z efektow bylem zadowolony, wowczas kazda nastepna sesja to sama przyjemnosc.