Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
105 wyświetleń
Odpowiedzhmm właśnie tak to jest.Jeszcze brakuje mi tutaj piosenki "będę brał "cię" w aucie "cię" ehe...." umc umc hahahah.
A tak powaznie to uważam,że każdy sam wybiera drogę,którą pójdzie i rzecz jasna wiele zalezy od wychowania swojej kruszynki przez rodziców.Jest taki wiek dziecka od 0 do 5 latek,gdzie rodzic powinien opiekowac się swoim dzieciątkiem w jak najcudowniejszy sposób, następnie wiek dojrzewania,gdzie nalezy tłumaczyć nastolatkowi czym jest zło i kierować go w str dobra.
Nie sztuką jest spłodzić dziecko,sztuką jest je wychować.
haha prawdziwa prawda! znam takie wlasnie przypadki! ;) dzieciak w wieku 22 lat bez tatusia i wogole... masakra... ;]
no niestety-straszne ale prawdziwe...oczywiscie nie dla wszystkich-ale prawdziwe :)
Jezu to piekne jest teraz ju zwiem skad w grupie mojego synka pojawila sie Zaklina, Mirella i Andżelika jaaaaaaaaaaaaa
True... true... ;-)
0-2 lata - wtedy blacharka nie wyróżnia się jeszcze. Jak każde
dziecko ryczy, robi w pampersy. Mamusia ani tatuś nie wiedzą jeszcze, jakie
ziółko sobie hodują i nieszczęście na starość.2-5 lat -
Blacharka powoli wchodzi w swoją skórę. Jest lekko pusta bo chodzi w sukniach i
szpilkach mamy. Już zaczyna głupio gadać. Śpi z misiem i wykazuje różne inne
dewiacje.5 - 10 lat - Do szpilek dochodzi szminka mamy
i jej tani dezodorant. Blaszana osobowość krystalizuje się. Blacharka pozuje
przed lustrem i udaje damę. Tudzież aktorkę, piosenkarkę.10 - 15
lat - pierwsze symptomy zagrożenia blachą. W głowie pusto, gra na
komputerach i ogłasza się w internetowych randkach, dodając sobie lat. Zaczyna
się wymiana sms-ów z chłopakami z beemek.15 - 20 lat -
Blacharska inicjacja. Zaczynają się imprezy, wystrzyżeni chłopcy w dresach i
bunt mamy. Blachara ma to gdzieś i pyskuje. Już kombinuje jak zwiać z domu.
Naciąga starych na różowe sweterki i kozaczki w ćwiekach. Eksperymentuje z
fryzurą na balejaż albo pasemka. Chłopaków naciąga na doładowanie karty. Potrafi
im napisać 200 sms-ów dziennie. Ale chłopaki stawiają warunki. Coś za coś. Wtedy
blacharki przed wcześnie wchodzą w dorosłość.20 - 25
lat - Rozkwit blacharzego żywota. Imprezy, chłopaki, komórki, drinki i
beemki. Blacharki żyją wypasem, kulem, odlotem, jazdą i masakrą. Najbardziej
pechowe zachodzą w macierzyństwo i tu się kończą. Bardziej fartowne hulają, a
jak się malują rano to sobie nucą "już dosyć świat nie jest zły" albo "niezła
dżaga z ciebie jest’’" albo "ciógewer" z pomarańczy, czy tam mandarynki. Blaszki
nie idą na studia tylko do chłopaków z beemek. Razem imprezują w knajpach albo
jarają dżointy. Noszą mini oraz eksponują swą cielesność. Na bieżąco rozładowują
wygolonych chłopaków. Chłopaki w PIT-ach wykazują zerowy dochód. Mieszkają z
mamami i pucują chrom w swych 21-letnich furach, które nazywają kolubrynami.
Poprzez sms-y dogadują się ze swoim towarzystwem, gdzie w weekend szykuje się
dobra impra. Na imprę szykują się 3 do 5 godzin. Pasemka, włoski, szpileczki,
szmineczka. Niezapomniane przejażdżki nocne beemkami. Szał i okrzyki. Mają świat
u stóp.25 - 30 lat - krzywa życiowa spada. Przeważnie
pojawiają się dzieci bez tatusiów. Młode mamusie nie są atrakcyjne dla łysych z
beemek na imprezy. Dzieci podrzucane są babciom, blachy wdychają ostatni łyk
wolności i nocnego luzu. Piją więcej niż kiedyś, głownie po to, by zatopić
codzienność. Wypierają je młodsze blachy. By sprostać konkurencji nieletnich
jeszcze bardziej się ćwiekują, tatuują i idą w ostre kolory. Są łatwiejsze.
Szukają męża i opiekuna. Rzadko, bo rzadko ale którąś przygarnie zmywak z
Dublina. Te mają szczęście.30 - 40 lat - Blacha
rdzewieje. Blachary tyją, borykając się z coraz większymi problemami z kasą.
Okupują ośrodki pomocy społecznej. Wyłudzają różne zasiłki. Unikają pracy, bo
"gwieździe" nie przystoi stać za ladą. Byłe blachary spotykają się w soboty we
własnym gronie. Piją za resztki zapomogi i narzekają na swoje wtopione życie.
Mało której trafi się nowy facet, który je jako tako ustawi. W swoim środowisku
traktowane są z pogardą. Jeszcze spotykają się z mężczyznami, ale coraz to
gorszego gatunku. Dostają kurzych łapek i cellulitu. Ich świetność się kończy.
Zauważcie - blachary, by zrekompensować swoim dzieciom porażkę na starcie,
nadają im wyszukane imiona - Andżelika, Lukrecja, Julia, Marika. Chcą im w ten
sposób zrekompensować przegrane dzieciństwo i "wyposażyć" je na przyszłość.
Synowie przegranych blachar to Keviny, Oskary, Adriany, a głównie Patryki.
Kolejne porcje kiczu, bo imiona są z cyklu beznadziejnych.40 -50
lat - To już dramat samotnych matek blachar. Pojawiają się problemy, bo
dzieci dojrzewają. Dzieci są krnąbrne jak mamy w młodości. Nie ma za co żyć, a
wydatki rosną. Nisko wykwalifikowane blachy, przegrywają nawet walkę o posadę
sklepowej. Chodzą do opieki i tam wrzeszczą o zapomogę, wyżywając się na
urzędniczkach. Blachary gorzknieją i rośnie w nich agresja. Córki blachar
zamieniają się w.... blachary. Synowie zaś biorą sterydy i golą się na łyso.
Wchodzą w konflikt z prawem. W tym wieku blachary przeklinają swoje
rówieśniczki, dawne, nijakie, sztywne szare myszki, które teraz mają
niezasłużenie mężów z pozycją i we flauszowych płaszczach i wypastowanych
butach. W ich myśleniu to skrajna niesprawiedliwość. Przecież ja byłam
ładniejsza od tej gęsi i co mnie spotkało, a co ją?!50 - 60
lat - Blachara w TV widzi premiera albo prezydenta. Wyzywa ich od
najgorszych, bo myśli, że przez nich ma tak źle. Nazywa ich złodziejami i
zdrajcami. Na randkach internetowych próbuje znaleźć mena, myśląc, że ktoś
nabierze się na jej krzywą gadkę i na nick "mokra19". Pojawi się czasem jeden i
drugi. Przyjedzie z Siedlec, popatrzy, wykorzysta i... zniknie bez
śladu.60 i więcej lat - Wolę nie pisać, bo to prawdziwa
trauma. Życie wiekowej blachy to już prawdziwa trauma i męka. Stara blaszka jest
zmierzła, dokuczliwa, pyskata i wredna. Nawraca się i zaczyna chodzić do
kościoła. Przeistaczają się w najbardziej betonowe dewoty. Są teraz
strażniczkami moralności, piętnują młodych, obgadują ludzi, wytykają im złe
prowadzenie się. Są oburzone obyczajowością młodych. Mają ostatnią szansę aby
zabrylować - w procesjach.