Modelka, od której nawet wiele jej starszych koleżanek mogłoby się wiele nauczyć. Jej kariera zdaje się rozwijać w zawrotnym tempie, a my - jako redakcja MaxModels - kibicujemy jej na każdym kroku. Poznaj Edytę Zapart - pochodzącą z Lubina dziewczynę, o której z pewnością jeszcze usłyszysz!
Katarzyna Denkowska: Jesteś bardzo młoda. Od kiedy zawód modelki jest twoim marzeniem?
Edyta Zapart: Właściwie nigdy nie myślałam o tym, by spróbować swoich sił w tym zawodzie. Zaczęło się od mojej pierwszej sesji z kolegą Marcelem Grabowskim, z którym, nawiasem mówiąc, wygraliśmy już kilka konkursów i pojawiliśmy się w paru gazetach. Zaproponował sesję zdjęciową, miał swoją wizję, która przypadła mi do gustu. Byłam wtedy w trzeciej klasie gimnazjum, nie byłam przeciwna, bo nie miałam nic do stracenia, a mogłam zyskać fajną pamiątkę. Zdjęcia dostałam praktycznie tego samego dnia, byłam bardzo zadowolona z efektów i to właśnie wtedy postanowiłam założyć konto na MaxModels. Dodałam zdjęcia z tej sesji, szybko dostałam propozycje kolejnych sesji, pomyślałam „dlaczego nie?" i tak to się dalej zaczęło rozwijać...
fotograf: Dominik Pisarek
Mniej więcej od roku twoja kariera nabrała dużego tempa. Co na to wpłynęło?
- Na pewno bardzo duży wpływ miała na to moja druga sesja z Konradem Jabłońskim. Zaprosił mnie na zdjęcia testowe ponieważ szukał modelki z piegami, a ja akurat miałam ich dość sporo po lecie. Oczywiście nad całym spotkaniem czuwała moja mama. Konrad wiedział, że to dopiero moja druga sesja, więc pomagał mi z pozami. Pracowało nam się tak dobrze, że utrzymujemy współpracę zdjęciową do dziś. Gdy dostałam zdjęcia z sesji i umieściłam je na swoim koncie, dostałam jeszcze więcej propozycji współpracy niż wcześniej, a nawet odezwały się do mnie agencje modelek. Jeszcze wtedy uważałam to za niemożliwe, żeby rozwijać się w tym kierunku. Nie wiedziałam, czy jest to coś, co chcę robić, co mi się podoba i czy sprawia mi to przyjemność. Mimo tego postanowiłam dalej brnąć w ten temat, a także dostałam swój pierwszy kontrakt za granicą. Wtedy otwarły się drzwi do wielu możliwości.
fotograf: Konrad Jabłoński
Jak godzisz szkołę ze swoimi obecnymi obowiązkami zawodowymi?
- Wbrew pozorom nie jest to aż tak trudne do pogodzenia. Do tej pory musiałam tylko poinformować nauczycieli w jakim terminie i dlaczego mnie nie będzie, a później starać się wszystko jak najszybciej nadrobić. Tak więc jeździłam na spotkania z agencjami czy na sesje zdjęciowe nawet podczas dni szkolnych. W marcu i kwietniu tego roku, gdy miałam polecieć na swój pierwszy kontrakt z zagraniczną agencją, poszłam wraz z mamą do dyrektora poprosić o pozwolenie na opuszczenie szkoły na ten czas. Nie było z tym żadnego problemu, a po powrocie nadrobiłam wszystko przed końcem roku szkolnego, przechodząc z klasy do klasy z dobrymi ocenami.
fotograf: Konrad Jabłoński
Myślę, że podstawowym powodem twoich sukcesów jest to, że podchodzisz do swojej pracy i nauki z wielkim spokojem. Zmieniając temat: jakie sesje interesują cię najbardziej? Czy zamierzasz specjalizować się w jakichś konkretnych projektach?
- Każde dobrze zorganizowane sesje zdjęciowe są dla mnie wyjątkowe. Nie ma znaczenia, czy będą to zwykłe testy, beauty czy fashion. Najważniejsze, żeby cała ekipa dała z siebie wszystko tak, by wszyscy byli zadowoleni. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie powiedzieć, jak w przyszłości będzie wyglądać moja praca, moje portfolio, gdzie zawędruję. Pomysły i chęci stale się zmieniają.
fotograf: Nguyen Duc Mạnh
W zeszłym roku brałaś udział w warsztatach dla modelek organizowanych przez MaxModels i Szkołę Wizażu i Stylizacji Artystyczna Alternatywa. Która część warsztatów najbardziej ci się przydała patrząc z dzisiejszej perspektywy?
- Wtedy warsztaty były dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Na pewno najbardziej przydatną częścią była nauka chodzenia po wybiegu. Wcześniej nie miałam z tym styczności, a mimo mojego wzrostu, okazało się to później bardzo przydatne za granicą.
fotograf: Marcel Grabowski
Więcej zdjęć Edyty znajdziesz w jej portfolio w Maxmodels.pl >>>
rozmawiała Katarzyna Denkowska
zdjęcie główne: Max Titarenko