Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
108 wyświetleń
Odpowiedzja tam nie wiem jak dużą, ale ja to tam na Warszawę klnę i nie mam zamiaru do niej się przenosić :D wystarczającym osiągnięciem było przystosowanie się do Krakowa, a tu przynajmniej jakoś się zbytnio o takich problemach nie słyszy, chociaż nie powiesz, że tu sami rodowici krakusi :D
"Niestety wieś można opuścić, ale chamstwe już nie tak łatwo się pozbyć"
Jak to mówią, chłop ze wsi wyjdzie, wieś z chłopa nigdy.
A ja jestem ze wsi i się mojego pochodzenia nie wstydzę, ani nie mam zamiaru go ukrywać, czy coś, o. Szkoda tylko, że pisząc, jak się wam wydaje, mądrze o "wsiokach" obrażacie przy okazji masę wspaniałych ludzi.A potem się dziwić, że na miastowych, czy warszawiaków, się narzeka, jeśli sami tak się zachowują. A jakoś w Krk nie spotykam, żeby ktoś innych od wieśniaków wyzywał, jeśli już, to dziwnym trafem - ze stolicy.
coś o tym wiem...za monsz za wieśniaka wyszłam, rosfodu kcem teraz. o, w takich klimatach najchętniej http://www.wyjeb.pl/peaches_geldof_jako_wiedzma_121nawet potencjalnego kochanka znalazłam.
wneeku, wieśniaku to brzmi dumnie:) ja z zapadłej straszniście pochodzę, konie musiałam kupić, żeby do miasta na targ z jajami się dostać
Co do jeszcze bycia "mieszczuchem" czy "warszawiakiem". To tak jak ludzie co wyjeżdżają z kraju, w celach zarobkowych czy dla lansu bo mamusia i tatuś dadzą dziecku na bilet, pomieszka tydzień dwa i już jest "u nas w..." (w miejsce kropek wstawic państwo do którego osoba wyjechała) :D i bardziej rdzenny od mieszkających tam od pokoleń.
nie wiem dlaczego dla niektórych (i naprawdę trudno nie zauważyć, że głównie dla Warszawiaków, bez wnikania, czy przyjezdni, czy rodowici) słowo "wieśniak" jest synonimem "chama", "buraka" i tym podobnych :| nie wiem, jakieś przeświadczenie, że jak się ma w promieniu kilometra w okół siebie 100tys ludzi to już się jakimś lepszym jest, niż ktoś, kto ma 100, czy 1000? Śmiem twierdzić, że wręcz powinno być na odwrót, na wsi przynajmniej ludzie się mniej więcej znają więc chcąc, nie chcąc, w pewnym sensie muszą mieć jakieś stosunki ze sobą, a w miastach co, szara masa ludzi, z których każdy patrzy tylko na siebie i nie ma pojęcia kto za ścianą mieszka. Ale to "wieśniaki" są synonimem buractwa, nie?
Jak masz BMW czy Golfa to też jesteś burak i wieśniak bo tylko tacy takimi jeżdżą przecież :)
Dex, co za różnica, czy napływowy, czy rdzenny, skoro przyjezdni jak sami piszecie wyzywają "zewnętrznych" od wsioków, a rdzenni z tego powodu wyzywają przyjezdnych od wsioków, więc i jedni i drudzy wykazują się taką samą kulturą i wychowaniem?A ja wam powiem jedno po ponad 2 latach mieszkania w Krakowie - może tu jest możliwości znaaaacznie więcej, może jak się znajdzie fajne mieszkanie w dobrej okolicy to jest przyjemnie, ale nic nie zastąpi tego, że idziesz sobie po ulicy, większości ludzi sobie powiesz z uśmiechem "dobry", czy "hej", zależnie od stosunku wieków i na ile się znacie, na resztę z pogardą popatrzysz jak cię wkurwiają :P a nie takie coś jak tu... A sądząc po tym, co wiecznie wszędzie czytam, co ciekawe głównie właśnie od rodowitych warszawiaków, to tam chyba jeszcze gorzej musi być, nie wiem jak wy bez noży nie boicie się wyjść z mieszkania
emock, teraz i rodowici Warszawiacy mają przekichane u "warszaffki"