Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
125 wyświetleń
Odpowiedznie wiem jak obecnie, wiem jednak, że przynajmniej kiedyś dokładnie te same bebechy bez jabłka kosztowały połowę taniej, czy to lapek, czy stacjonarny. no ale spoko, mac jest proo
newreality - to że nie wiesz jaka to karta czy po co 4x8GB ramu w przenośnym sprzęcie nie oznacza że że nikomu się to nie przyda.
Skomentowałeś wpis odnośnie mobilnej stacji roboczej to ci odpisałem.
Z litości nie odniosłem się do poruszonego Maca Pro bo po tym jak został wygwizdany na prezentacji prasowej i jak szybko zmieniono "nowy" na "odświerzony" - nie ma się co pastwić nad tym reliktem minionej chwały.
Nie każdy potrzebuje dedykowanej karty graficznej czy szybkiej szyny FSB - nie każdy też kupi zapóźnioną 2-3 lata konfigurację tylko dla ładnej obudowy.
Nie jest już ani tak stabilnie, ani tak wydajnie jak w czasach PPC - ot bardzo ładne i drogie zabawki które "Pro" są już tylko z nazwy.
Taaa, ja pamietam te wykresy jak Mak uzywal prockow Motoroli, jak to un jest wydajniejszy 3x od PC :D Motorola sie wypiela na Apple, wlozyli intela i nagle nowy Mac Pro jest 3x wydajniejniejszy od starego Maca Pro na Motoroli prockach :D Ja juz nic nie dodaje, bo z argumentem "ale DLA MNIE jest lepszy Mak" i tak nigdy sie nie wygra :D Tak jak z "bog jest tylko jeden, a jezus jest naszym zbawieniem" :D
Tak jak do aparatów macie megapiksele które mówią który aparat robi lepsze zdjęcia tak do procesorów są megaherce ktore mówią który komputer szybciej działa. Marketoidy zawsze muszą dać jakieś proste liczby które można porównać. A wykresami można uzasadnić wszystko prawie.
de, ostatnio wykres z gps pokazał mi, że pedałowałem 510km/h, więc chyba pobiłem wszystkie rekordy prędkości związane z rowerami...
de
Za podstawowe narzędzia nie płacisz nic, masz je w cenie systemu.
Za te trochę lepsze płacisz. Pakiet iWorks kosztuje 16 Euro, to taki odpowiednik Majkrosoftowego Ofisa.
dxt & tom
Nadal nie odnosicie się do ogólnie pojętej użyteczności tylko do jakichś parametrów, które w dzisiejszych czasach mają (przynajmniej wg mnie) mniejsze znaczenie. Po co komu w laptopie wypierdoliste megaherce, jakieś karty niemożliwe, skoro na komputerze odpiętym od zasilania nie da się popracować więcej niż godzinę bo baterię ma z 4 paluszków kupionych chyba w chińskim kiosku Ruchu? Albo nie da się podłączyć do przygodnie napotkanej sieci WiFi bo kurwa Łindołs zaczyna serię pytań o "sieć w małej firmie" albo "w dużym przedsiębiorstwie" jakby się one do diabła czymkolwiek różniły, a ja po prostu potrzebuję sprawdzić pocztę w McDonaldzie w St Tropez :)
buźki
Albo nie da się podłączyć do przygodnie napotkanej sieci WiFi bo kurwa Łindołs zaczyna serię pytań o "sieć w małej firmie" albo "w dużym przedsiębiorstwie" jakby się one do diabła czymkolwiek różniły
-------------
To się klika "sieć publiczna"
Zawsze "coś tam się klika". Tylko, że ja jakoś się doklikuję, a siostra, szwagierka, kolega czy ktokolwiek obok z PeCetem nie może się doklikać. Nie wiem dlaczego, nie wnikam, po prostu unikam kontaktu z Windą i to mnie cieszy. To tak jak człowiek, który jeździ może nienajszybszym, jak to koledzy zauważyli, ale jednak wygodnym i działającym samochodem i nie wnikam dlaczego kierowcy jadącemu obok w szybkiej taczce koło piszczy...
siostra, szwagierka czy kolega są bardzo miarodajnymi osobami w dyskusji o przydatności sprzętu, wręcz decydującym argumentem w momencie, gdy 90% takich osób wystarczyłby lapek albo pc za 1000zł do szczęścia - netu, filmów i worda. Kto by winde kupował, skoro mój wujek nie umie mojego komputera nawet otworzyć?!