Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
17443 wyświetlenia
Odpowiedz...a to czy wstyd, czy nie wstyd, to jakby rzecz: osobna osobność.
No już bez przesady. Chałtura to chałtura i jako taka jest z definicji wszystkim znana. Impreza do kotleta, u młodych też niewyszukany dresscode. Jakieś tam pomysły są utych najlepszy, ale nadal widać, że to sesja ślubna, chałtura. Nie ma co dorabiać zbędnej filozofii.
Cytat: olokk
No już bez przesady. Chałtura to chałtura i jako taka jest z definicji wszystkim znana. Impreza do kotleta, u młodych też niewyszukany dresscode. Jakieś tam pomysły są utych najlepszy, ale nadal widać, że to sesja ślubna, chałtura. Nie ma co dorabiać zbędnej filozofii.
nie każda sesja ślubna oznaczać musi chałturę. chałtura to zwykła, beznamiętna, bez polotu pstrykanina. często bez ładu i składu. istotnie zazwyczaj tak bywa, bo po 10h pewnie brak świeżości, nie tylko spojrzenia.
ale tak można by i nazwać większość sesji, których efekty oglądamy na mm.
jesli ktoś robi foty z pasją i zaangażowaniem, do tego ma jeszcze talent i oko, to nawet zdjęcia przy kotlecie nie są chałturą - po mojemu. to podejście autora zdjęć przesądza o tym, czy to jest chałtura, czy nie, wespół z efektem jego poczynań ...i to nie jest dopisywanie ideologii, tylko przywracanie pojęciom ich właściwego - po mojemu - sensu.
Cytat: manufakturaSTUDIO
(...)to nawet zdjęcia przy kotlecie nie są chałturą - po mojemu(...)
No właśnie, po Twojemu. Zatem dyskusja bezcelowa, bo po swojemu to możesz założyć wszystko ze wszystkim ;)
Z definicji chałtura to zdjęcia do kotleta za kasę. Słowo o pejoratywnym zabarwieniu, ale tylko to zabarwienie jest oceną subiektywną i jako takie może być poddane dyskusji. To znaczy, można dyskutować tylko o tym, czy słusznie sesji ślubnych się nie lubi lub lubi.
Ja tam jedną ślubną widziałem ostatnimi czasy, która mi się podobała, ale to dlatego, że młodzi ładni byli i wszystko pasowało do siebie. Zdjęcia robił jednak fotograf modowy, portretowy, który ślubów zwyczajnie nie robi. Reszta polecanych przez Ciebie, jak typ w garniturze udaje Spider-mana, czy biega para po twarzy lub laska rozwala się w białej sukni na kręconych schodach... cóż, treści nie zmienisz, sensu to nie będzie miało nigdy, ale fakt, może być względnie ładne i technicznie wystarczające ;)
Cytat: olokk
Cytat: manufakturaSTUDIO
(...)to nawet zdjęcia przy kotlecie nie są chałturą - po mojemu(...)
No właśnie, po Twojemu. Zatem dyskusja bezcelowa, bo po swojemu to możesz założyć wszystko ze wszystkim ;)
Z definicji chałtura to zdjęcia do kotleta za kasę. Słowo o pejoratywnym zabarwieniu, ale tylko to zabarwienie jest oceną subiektywną i jako takie może być poddane dyskusji. To znaczy, można dyskutować tylko o tym, czy słusznie sesji ślubnych się nie lubi lub lubi.
Ja tam jedną ślubną widziałem ostatnimi czasy, która mi się podobała, ale to dlatego, że młodzi ładni byli i wszystko pasowało do siebie. Zdjęcia robił jednak fotograf modowy, portretowy, który ślubów zwyczajnie nie robi. Reszta polecanych przez Ciebie, jak typ w garniturze udaje Spider-mana, czy biega para po twarzy lub laska rozwala się w białej sukni na kręconych schodach... cóż, treści nie zmienisz, sensu to nie będzie miało nigdy, ale fakt, może być względnie ładne i technicznie wystarczające ;)
a jak ma być? po Twojemu? :)
wtedy to będzie dyskusja?
dyskusja jest przecież wtedy, kiedy są przynajmniej dwa różne punkty widzenia.
..to że chałtura jest z definicji - jak napisałeś - foceniem do kotleta za kasę - to nie oznacza, że ta definicja wyczerpuje całość zjawiska, bo nie każde focenie ślubu jest chałturą, o czym wyżej dwa słowa napisałem.
w słowie chałtura jest coś mega deprecjonującego.
a przecież focenie ślubów wymaga sporego warsztatu i oka, w dynamicznie rozwijającej się sytuacji, trzeba mieć solidny fach w ręku, żeby to z sensem ogarnąć. tu nie ma dubli i spokoju focenia studyjnego, a przyjęło się nazywać tę fotografię chałturą, choć często wymaga większych umiejętności niż focenie w studiu, a studyjnego focenia nie nazwiesz przecież - z definicji - chałturą, choć jest mniej wymagająca niż fotografia ślubna.
(piszę to uśredniając, bo łatwo wskazać świetnego fotografa modowego i kiepskiego "kotleciarza", i na odwrót.
ale zakładam dobą wolę u Rozmówcy).
Z tego co ja rozumiem - chałturą jest zlecenie przyjęte tylko i wyłącznie dla pieniędzy, ale jednocześnie odbiegające poziomem od "normalnych". Czyli jeśli ktoś robi ambitniejsze zdjęcia i dostaje propozycję zrobienia kotleta i przyjmuje to zlecenie by sobie dorobić to jest to chałtura. Ale jeśli ktoś robi ciągle kotlety to kolejny taki kotlet nie będzie chałturą.
Nadal przesadzasz Manufaktura. Nie wiem jakie masz doświadczenie w slubach, że to tak porównujesz, ale ze swojego punktu widzenia powiedzieć mogę, że reportaż jest czesto niepotrzebnie demonizowany. To nie jest wcale taki hardkor i jak patrzę po ludziach to nie potrzeba nawet większego talentu żeby to ogarnać na poziomie 'dobrego fotografa ślubnego'.
A porównanie z fotografią studyjną? Cóż, myslę, że jeśli wpuścisz do studia fotografa ślubnego, który będzie tam pierwszy raz to zostawiony sam sobie zrobi dużo większą kaszanę niż fotograf modowy puszczony na reportaż. Nie mówiąc o tym jaki fotograf modowy bedzie potrafił zrobić plener, którymi się tak zachwycasz a są niczym innym jak przeniesieniem szkoły modowej na białe suknie i garniturki na ruinach ;)
Cytat: de
Z tego co ja rozumiem - chałturą jest zlecenie przyjęte tylko i wyłącznie dla pieniędzy, ale jednocześnie odbiegające poziomem od "normalnych". Czyli jeśli ktoś robi ambitniejsze zdjęcia i dostaje propozycję zrobienia kotleta i przyjmuje to zlecenie by sobie dorobić to jest to chałtura. Ale jeśli ktoś robi ciągle kotlety to kolejny taki kotlet nie będzie chałturą.
z pierwszą częścią Twojej wypowiedzi się zgodzę.
ale z wnioskami, które wyciągasz, to już nie do końca.
robienie tylko dla kasy, oznacza brak zaangażowania.
jest standard fot, które muszą się pojawić w zestawie ślubnym oddanym młodym. i jesli to będą zwykłe pstryki - to jest to wtedy chałtura. czyli cokolwiek bym nie oddał, ważne żeby było: wejście do kościoła, nakładanie obrączek itd.
jesli natomiast ktoś podchodzi do tego kreatywnie i ciekawie, to nie musi odwalać chałtury, tylko dlatego, że robi fotografię ślubną.
inaczej jeszcze: jak muzyk umiejący grać vivaldiego, gra na wiejskim festynie "ona tańczy dla mnie - to jest to chałtura.
ale jesli zagra ten kawałek z polotem i wypasem, to to już nie będzie chałtura, nawet jesli gra w pciowie górnym u sołtysa na podwórku.
Bardzo ciekawa dyskusja, muszę tylko uważać bo herbatka gorąca.
A na serio. Gdzie znajdę definicję chałtury?
Może przykład z innego świata będzie jaśniejszy.
Jeśli podstawowym zadaniem aktora jest granie w filmach czy sztukach teatralnych a dostaje on zlecenie reklamy garnków albo występowania na pokazach dla korporacji to jest to chałtura. Ale jeśli jakiś koleś nie jest aktorem specjalizuje się w sprzedaży garnków czy zabawianiu lemingów to u niego takie zlecenie nie będzie chałturą - będzie to jego normalna praca.
Chałtura kojarzy mi się z dziwkarstwem. Potrzebne są pieniądze, pojawia się okazja zdobycia pieniędzy, jest tylko obawa, że przyjmując takie zlecenie ktoś się "sprzedaje". Gdyby nie pieniądze nigdy by takiego zlecenia nie przyjął.