Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
1625 wyświetleń
OdpowiedzŻadna specjalna różnica czy na filmie czy cyfrówką, jeśli ktoś już robi
zdjęcia. Tyle, że trzeba umieć założyć film, a to jest opisane w
instrukcji. Jest trochę detali, w które można się zagłębić, ale to chyba wygodniej na etapie kiedy będziesz miała konkretną kwestię do rozwiązania.
Miałam już nic nie pisać, bo nazbierało się trochę postów... Ale dorzucę jeszcze parę zdań (a co już sobie dopowiecie to wasza sprawa), bo nie lubię jak ktoś mi przykleja etykietki albo wrzuca do jakiejś szuflady. Naskoczyliście na mnie jakbym co najmniej ogłosiła się drugą Annie Leibovitz, a nawet nigdzie nie zasugerowałam, że moje zdjęcia są dobre (a już tym bardziej "magiczne"). Napisałam jedynie, że mi się podobają, bo TAK, podobają mi się i to,co robię sprawia mi radość. Widzę wszystkie swoje wady i błędy, nie pretenduje do miana arcymistrzyni, bo nie jest mi to do szczęścia potrzebne. Analog (tudzież lansiarska hipsterska puszka, bo niestety posiadam tylko taką :( ) dał mi to czego cyfrówka mi nie dawała - tę radość właśnie. I choćby mi wszyscy ludzie na świecie mówili, że tworzę gnioty, to dalej będę je tworzyć, bo robię to dla siebie. Tak na marginesie - bardzo fajne uczucie, polecam wszystkim. Nie sądziłam, że kogoś taka postawa może zaboleć, widać życie nie raz mnie jeszcze zaskoczy.
Grzewczy też dorwałem analoga filmy już w lodówce ... frajda z zakładania filmu przednia ;)
A musi przejść w 100proc na film? :D
Napisałam jedynie, że mi się podobają, bo TAK, podobają mi się i to,co robię sprawia mi radość. (...) Analog (...) dał mi to czego cyfrówka mi nie dawała - tę radość właśnie. I choćby mi wszyscy ludzie na świecie mówili, że tworzę gnioty, to dalej będę je tworzyć, bo robię to dla siebie.
-----------------
Błąd, tutaj nie liczy się, że ktoś ma radochę z tego, co robi, najważniejsze jest zdanie de, mistrza i wielkiego krytyka i znawcy oraz hawka, mistrza analogowych fot, nowe wcielenie Cartier-Bressona i jak im się nie podoba, to możesz co najwyżej rzucić się z mostu
dalej sie pytam PO CO. format inny niz 35 mm to jeszcze jakos potrafie zrozumiec - bo szkła, bo bokeh, bo dusza,bo głębia, ale PO CO 35 mm analozek? pozwólcie mi zrozumiec
Może to kwestia świadomego kadrowania. Inaczej się pracuje z myślą, że możesz zrobić 36 (lub mniej) klatek, a inaczej, że kilka tysięcy...
Choćby dla kolorów. Osobiście wolę sobie strzelić zdjęcie analożkiem mając założony konkretny film, np. Portę. Wiem jakie ona daje odwzorowanie kolorów i cholernie lubię efekt jaki daje. Naciskam raz spust migawki i gotowe, nie muszę się babrać w PSie żeby ustawić kolorki.
I jeszcze jedna rzecz którą lubię w analożku. DUŻO WIĘKSZA FRAJDA z robienia zdjęć. Najzwyczajniej w świecie fajniej mi się robi zdjęcia głupim prostym analożkiem sprzed lat niż mniej lub bardziej wypaśną cyfrą. Ale ja jestem dziwny.
more_ - no ale jak to ma sie do samodoskonalenia na etapie raczkowania w dziedzinie fotografii? ani ty ani modelka nie mozecie na bieząco obejrzec postepów - jak to pomaga w rozwoju?
Europejska Akademia Fotografi organizuje wakacyjne kursy zakladania filmu, na ktorych tez tlumacza czemu nie ma roznicy miedzy syfra a analogiem. Moze warto sie wybrac i nauczyc czegos wartosciowego :-)