Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
33 wyświetlenia
OdpowiedzDzikie Wino, no dobra, przesadziłem. To nie do końca jest tak, jak powiedziałem.Na początku drogi trzeba po prostu zainwestować sporo czasu w zdobycie doświadczenia. Większość z nas nie urodziła się geniuszami. Może po prostu trzeba pokornie orać swoje poletko i dokładać do tego interesu, żeby za kilka lat odcinać kupony. Kasowanie modelek nie jest dobrym pomysłem na odkucie się. Ale potraktuj to jako inwestycję w przyszłość. Jeśli będzie w Tobie wystarczająco dużo samozaparcia, jesteś w stanie dojść tak wysoko, jak tego zechcesz.
Panie Andrzeju alis Kuleczko. Mogłem nachrzanić wiele ale nigdzie nie było mowy o tym, że to JA jestem tym fotografem który nie dotrzymuję umów. Wręcz, że się tak wyrażę odwrotnie. Więc proszę mnie do tego kociołka nie wrzucać.
"dzikie wino", nie to maiłem na myśli. Nawet maiłem dopisać, że z niedotrzymywaniem umów nie o Ciebie chodzi, gdyż o tym nie wiem. Jednie tylko nie jest żadnym tłumaczeniem drogi sprzęt i cała inwestycja do dochowania umowy. A w ten sposób chciałeś tłumaczyć fotografów. Nie trzymam żadnej strony. Może starej daty jestem, ale w tej branży, bez względu czy dla zabawy czy komercyjnie, priorytetem jest solidność.
Masz rację - Smigiel. Gorzej, że ja dołożyłem za dużo do tego interesu: i czasu i zaangażowania i pieniędzy... Wszystkiego za dużo. Stąd wynika, że jak się chwilę nie przypilnuję to mi się czasem jad przelewa. Szczerze powiedziawszy to zwiodło mnie to jak łatwo i stosunkowo dość dużo się zarabia w Stanach na fotografii. Wróciłem to po 4 latach i naiwnie myślałem, że będzie podobnie. Gupi ja. Po pól roku zacząłem skrobać czerpakiem po dnie konta a że w Polsce mój koński wyuczony zawód nie istnieje to wyjście jest tylko jedno... Export technologii.
„dzikie wino”, też nad tym się zastanawiałem. W USA, nie wiem jak jest, ale na antypodach można z fotografii żyć i to bardzo dobrze. Nawet na ślubach i nie koniecznie mistrzowskiej klasy. Trochę już nawet wiem dlaczego. To jest kraj gdzie szewc naprawia buty, krawiec przyszywa guziku, ciastkarz piecze ciasteczka a fotograf fotografuje. W Polsce i nie tylko, trochę inaczej. Każdy sobie rzepkę skrobie.
A ja wiem czemu w USA jest tak. Tam nikomu by nie przyszło do głowy, że coś jest za darmo. Mój własny szef kiedyś odwiedził moja stronę internetową i na następny dzień mówi: słuchaj - masz ładne zdjęcia naszej stadniny. Ile chcesz za powiedzmy 20, bo planujemy zrobić nową stronę internetową i by się przydały? Ja zgłupiały mówię (raz się żyje!) - 100$ za fotkę. A on: - jutro Ci wypisze czek. Jak by zapytał czy nie dałbym mu tych fotek za friko to bym mu dał. Ale im to nawet nie świta w głowie....
Nie wiem dlaczego i szczerze mówiąc i bardzo brzydko mówiąc mam wyjechane na to dlaczego w dalszym ciągu w temacie na forum "ile trzeba czekać na zdjęcia" czy coś w ten deseń pojawiają się ceny aparatów i innych rzeczy :| Tak naprawdę to nie wiem też czemu po sobie jedziecie "Ty jesteś taki a Ty taki, a Ty to a Ty tamto" :| Wasza sprawa! Najwyraźniej temat czasu oczekiwania na zdjęcia zmienił się w "wojnę" między fotografami ale cóż nie moja bajka. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie :)
No właśnie,"fotograf jest od fotografowania" i pewnie dla tego żadnemu fotografowi w USA by do głowy nie przyszło samemu obrabiać foty, tylko zapłaciłby grafikowi, pewnie też nie przyszło by mu do głowy, żeby samemu barować się w studio z oświetleniem (też by zapłacił) i pewnie za wiele rzeczy by zapłacił. Ciekawe skąd się bierze u nas taki dualizm, że jak mnie płacą, to jest cool, ale jak ja mam zapłacić, to jest rozbój, no, w najlepszym razie nadużycie. Stąd, ze Polska to nie Ameryka?
Temat tasiemiec, ale przeczytałam cały i powiem szczerze, że momentami nieźle się ośmiałam, a momentami trochę oburzałam. Żeby to wszystko podsumować, to trzeba by było napisać wypowiedź długości całego wątku. Może spróbuję tak po "krótce", bo temat bardzo mi się spodobał jeśli chodzi o dyskusję.Jak widać każdy tutaj pokazał, co mu na wątrobie leży. Fotografowie głównie narzekają na to, że wydali mnóstwo kasy na sprzęt, a modelka to przecież tylko ciuchy ze szmateksu i bilet na pociąg/autobus musi kupić. (nie będę używać ksywek bo nie pamiętam już kto co pisał).Co do powyższego - ktoś dobrze powiedział, że wydatek na sprzęt jest faktycznie duży, ale jednak jednorazowy i niesprawiedliwie jest wygarniać JEDNEJ modelce wszystkich poniesionych przez siebie kosztów na rzecz tych, jakie poniosła ona w związku z jedną sesją, bo i fotograf w SAMĄ JEDNORAZOWĄ sesje wkłada już nierzadko mniej niż ona.Jeśli fotograf umawia się z modelką na zdjęcia za pozowanie, to niech potem nie biadoli, że on musiał zapłacić to i tamto, a ona kręci nosem. Najlepiej jasno określić sobie warunki przed sesją, a nawet spisać najprostszą umowę (wbrew pozorom taki papierek, choć może się wydawać zbędny, to jednak mobilizuje i trzyma w ryzach) w której to ustala się, że strony dzielą się wydatkami (opłaty za studio, dojazd, dokupienie stylizacji) na pół i po krzyku. Kwestię terminu obróbki zdjęć należy również określić i starać się jej dotrzymać.Jeśli modelka za zdjęcia płaci, to już wogóle inna gadka, bo tu się kłócicie głównie o te 'co to wszystko by chcialy za darmo'. Fotografowie nieraz myślą, że jeśli robią modelce zdjęcia za darmo to ona powinna mu do stóp padać, a tak naprawdę, to modelkom też sie przecież płaci. Fotograf od modelki też się za każdym razem czegoś uczy. Oczywiście pstrykacze powiedzą, że modelek jest na pęczki więc nie będą się nad jedną 'kapryśną gwiazdą' rozczulać i poszukają sobie innej. Stąd nie dziwcie się (nawiązanie do czyjejś wypowiedzi), że dziewczyny z tą samą stylizacją pójda do paru fotografów, bo one mogą powiedzieć to samo..To by było na tyle ;)
Rada dla spoznialskich fotografow-na "zdjecia za pozowanie" bierzcie dziewczyny ladne, zeby chcialo sie je obrabiac, nie beda wtedy dziewczyny czekac dlugo :)